Heartland. Co ma być, to będzie. Kiedyś zrozumiesz (tom 5-6) - Lauren Brooke
Heartland to wtulone pomiędzy wzgórza Wirginii schronisko dla koni, ale i coś więcej. To niezwykłe miejsce, gdzie przerażone i dotychczas źle traktowane zwierzęta uczą się od nowa ufać ludziom.
Lou próbuje skontaktować się z ojcem. Amy boi się o tym nawet myśleć, dlatego całą swoją uwagę skupia na ciężarnej klaczy Melodii. Trudny poród źrebaka pomaga jej zrozumieć, że sensem życia nie powinien być ból, który odczuwaliśmy w przeszłości, lecz nadzieja, jaką wiążemy z przyszłością. Od śmierci mamy Treg jest dla Amy nie tylko kolegą i pomocnikiem, lecz wręcz członkiem rodziny. W chwili poważnego kryzysu to właśnie do niego kieruje swoje kroki.
Do Heartlandu trafia ciężarna klacz. Rozpoczynają się gorączkowe przygotowania do porodu. Źrebak okazuje się być jednak bardzo krnąbrnym młodzikiem. Czy Amy da radę przezwyciężyć opór jego ciężkiego charakteru? Jakby problemów było mało, na dodatek dziadek zaczyna ciężko chorować i trafia do szpitala, skąd nie wiadomo, czy dane mu będzie jeszcze wrócić do Heartlandu... Na dodatek Lou w tym samym czasie wyjeżdża w podróż by odszukać ojca, co wcale nie jest prostym zadaniem. Znać o sobie dają również problemy sercowe Amy - musi dać do zrozumienia Mattowi, iż jest dla niej tylko (lub aż) przyjacielem i chce by tak pozostało. Co raz częściej zaczyna się też zastanawiać co tak naprawdę jest między nią a Tregiem. Czy i tym razem dziewczyna da sobie radę z wszystkimi problemami, które zwalają się jej na głowę w jednym czasie? Przekonajcie się sami!
Po przeczytaniu czterech pierwszych tomów czułam pewną niechęć do tej części, jednak teraz jestem pozytywnie zaskoczona, gdyż wcale mnie nie nudziła. Polecam !!!
Ocena książki: 7/10
Może kiedyś przeczytam
OdpowiedzUsuńPolecam. Książki warte zakupu. Nie nudzą się, a wręcz nie możesz się doczekać żeby sięgnąć po kolejny tom. Tak wciągająca jest ta seria.
UsuńMimo zachęty nie ciągnie mnie do tej serii 🙂
OdpowiedzUsuńA szkoda, może dzięki tej serii zostałby pan miłośnikiem nie tylko kotów... ale też koni.
UsuńMoże 😀
OdpowiedzUsuń