O kocie, który ratował książki - Sosuke Natsukawa
Dla wszystkich, którzy kochają książki i nie chcą, żeby zniknęły.
Antykwariat Natsuki to miejsce niezwykłe. Miłośnicy czytania znajdą tu książki z duszą i spokój do lektury. Gdy nieoczekiwanie właściciel przybytku umiera, księgarnię dziedziczy jego nieśmiały i introwertyczny wnuk Rintarō. Wśród uginających się od grubych tomów półek, w przyćmionym świetle i w wirującym kurzu zjawia się gadający kot. Rudy, pręgowany, o szmaragdowych oczach. To on wciąga Rintarō w niebezpieczną grę. Razem wyruszają w podróż przez cztery labirynty, aby uratować ginące książki, odnaleźć sens i radość życia. Czy tajemnicze spotkania, niezwykła wyprawa i egzystencjalne pytania odmienią życie Rintarō? Czy odkryje, na czym polega nieskończona i nieodgadniona siła miłości? Czy pokona samotność i czy finalnie uratuje książki przed wyginięciem?
Magiczna przyjaźń, filozoficzne pytania, potęga wyobraźni i hikikomori, który kocha czytać.
Fabuła tej niewielkiej książeczki opowiada o młodym chłopaku, który mieszka z dziadkiem, a po jego śmierci dziedziczy antykwariat. Zamknięty w sobie licealista, przytłoczony utratą bliskiej osoby, spędza czas wśród półek z książkami, zaniedbując szkołę i próbując jakoś zaakceptować nadchodzące zmiany. Pojawienie się mówiącego kota zmusza go jednak do działania. Razem z rudym zwierzakiem ruszają do kolejnych labiryntów z misją ratowania książek.
Trudno mi tą książkę zaklasyfikować. Widziałam porównania do „Małego Księcia” i też widzę podobieństwa, widziałam też, że problematyczne jest rozróżnienie, dla jakiej grupy wiekowej jest ona skierowana. Z tym również się zgadzam, ponieważ to taki realizm magiczny – osoby spotykane w labiryntach są bardziej alegoriami na postawy ludzi wobec książek, niż rzeczywistymi postaciami. Trzy pierwsze labirynty są logiczne i złączone w całość niosą konkretne przesłanie autora. Przy okazji autor trochę bierze pod włos część społeczności czytelników pokazując, że mogą być wśród nich osoby, przed którymi książki trzeba bronić. Ostatni labirynt jest jednak, moim zdaniem, niepotrzebny – przedstawia zbyt proste rozwiązanie, które jakby wzięło się znikąd.
Sam pomysł jest bardzo ciekawy - jednak wykonanie… niestety pozostawia wiele do życzenia. Historia stara się przemycić wartości filozoficzne, jednak w formie książki dla dzieci. Ten zabieg sprawił jednak, że w wielu momentach nie wiedziałam już tak naprawdę co ja czytam. Nie rozumiałam fabuły, a całość nie bardzo mi się kleiła. Przez to wszystko nie bardzo wiem do jakiej kategorii zaliczyć tę książkę - do książek dla dzieci, młodzieżówek, czy może literatury pięknej?
Nie wiem czy będę czytać kontynuację - czyli O kocie, który uratował bibliotekę, boję się jeszcze gorszego rozczarowania, ale muszę przemyśleć, czy spróbować zaryzykować.
Ocena książki: 4/10
Trochę mnie zmartwiła ta niska ocena, bo nosiłem się z zamiarem przeczytania tej książki. Mimo wszystko przy najbliższej okazji spróbuję się przekonać, czy rzeczywiście taka słaba, czy tylko różnimy się gustami 🙂
OdpowiedzUsuńMyślę, że się raczej panu nie spodoba.
UsuńWiem, że niska ocena ale może kiedyś przeczytam?
OdpowiedzUsuńMożesz spróbować, ale radzę wypożyczyć z biblioteki niż kupować na zawsze.
Usuń