Fikołki na trzepaku. Wspominki z podwórka i nie tylko - Małgorzata Kalicińska
Tym razem Autorka bestsellerowej mazurskiej sagi postanowiła, wykorzystując doskonałą pamięć, spisać dla własnych dzieci wspominki z podwórka, wakacji, uroczystości oraz zwykłych zajść rodzinnych. Smak lodów z prawdziwą wanilią, bary mleczne czy fikołki na trzepaku dzisiaj urastają już do nostalgicznych wspomnień. Jest tam też kilka rodzinnych historii, a nade wszystko - koloryt bezpiecznych podwórek; wieś, na której autorka spędzała wakacje, biorąc udział w sianokosach, żniwach; zakola Biebrzy, grzybne lasy i dziecięca beztroska.
Książkę dawkowałam....dlaczego? Dlatego, że jakoś nie potrafiłam się w nią całkowicie, dogłębnie zatracić.... krótko mówiąc nie wciągnęła mnie. Dla mnie opisy lat dziecięcych, wczesnej młodości są interesujące owszem , ale te wszystkie szczegóły , detale , wspomnienia o większości sąsiadów, znajomych, rodziny.... raczej nie dla mnie, okropnie mi się dłużyła . Znudziła mnie, uparłam się ,że ją skończę i dziś skończyłam, jednak znudzona. Zabrakło mi wątków jej pisarstwa, jak wpadła na pomysł z trylogią ''Rozlewiska'' i w jakich okolicznościach. Może książka wtedy by tak mnie nie nużyła.
To nie znaczy, że książka nie jest ciekawa, pewnie jest, ale dla osób bezpośrednio zainteresowanych. Może to być ciekawe doświadczenie czytać o sobie, a dla najbliższych osób pani Kalicińskiej piękna pamiątka na lata, zachowana na kartach książki urozmaicona różnymi zdjęciami z lat ubiegłych.
Dla osób, które mają dziś lat pięćdziesiąt i więcej książka we fragmentach może być interesująca, gdyż opisuje ich rzeczywistość, dawno zapomnianą. Fajnie jest powspominać, jak to kiedyś było na zakupach, na wakacjach, jaka wspólnota tworzyła się na osiedlach. Niestety mało kogo interesuje zapewne imię i nazwisko siostrzeńca brata autorki babci, lub sprawowana funkcja ciotki kuzyna jej matki. Za dużo osobistych wspomnień, za wiele tylko autorce znanych postaci, które niczego nie wnosiły do tekstu, za to nużyły czytelnika.
Jestem na 1000 procent pewna, że już nigdy do niej nie powrócę.
Ocena książki: 3/10
Też uważam, że nadmiar szczegółów jest ze szkodą dla książki. Czytelnik nie jest w stanie zapamiętać wszystkich postaci i zaczyna się gubić w gąszczu powiązan rodzinnych, co irytuje. Nawiasem mówiąc saga "Rozlewisko" też, mimo popularności, wybitna nie jest.
OdpowiedzUsuń😉
UsuńJakoś ta książka do mnie nie przemawia. A po przeczytaniu tej recenzji to już w ogóle.
OdpowiedzUsuńPS. Mówiłam Ci, że w zeszłym roku kilka razy wygrałam konkurs na recenzje książek w jednym sklepie? Dzięki temu nakupowałam sobie sporo książek, bo w nagrodę dawali bony – na przykład na darmową dostawę albo 20 zł na zakupy.
Rozumiem.
UsuńNie, ale teraz już wiem. Fajnie, że korzystasz z takich okazji.