Franky Furbo - William Wharton

 

W malutkiej włoskiej wiosce William Wiley urzeka swe dzieci opowieściami o Frankym Furbo, lisie o cudownych, nadnaturalnych umiejętnościach, który uratował mu życie w czasie drugiej wojny światowej. Kiedy jego rodzina poddaje w wątpliwość istnienie Franky'ego, Wiliam wyrusza w podróż, by przekonać ją o prawdziwości swoich słów. W trakcie wyprawy odsłania zadziwiającą perspektywę losów ludzkości: od najbardziej zamierzchłych czasów po odległą przyszłość.

Zachęcona przez mojego polonistę wypożyczyłam książkę i z rozpędem, i ciekawością zaczęłam czytać tę opowieść o niezwykłym lisie. Naprawdę zafascynowana byłam jej początkiem! Ba! Daleko za pierwszymi stronami wciąż pochłaniałam magiczne linijki powieści z nieskrywanym zadowoleniem! Ale.. Niestety jest "ale". Od momentu spotkania z Wilhelmem i opowiedzianej przez niego historii - każda kolejna strona rozczarowywała mnie coraz bardziej. I chociaż zakończenie było zaskoczeniem, naprawdę miłym zaskoczeniem - to ten właśnie fragment sprawił, że "Franky Furbo" nie zostanie moim ulubionym wspomnieniem. A szkoda. Chyba po takim rozczarowaniu  nie będę sięgać po inne książki tego autora.

Jestem ciekawa jakie były przypuszczenia mojego polonisty, że zachęcił mnie do tej początkowo ciekawej książki, choć później już nie w moim stylu. I chciałabym wiedzieć, czy jego przypuszczenia były trafne.







Ocena książki: 5/10



Komentarze

  1. Nie jestem fanem tego typu literatury, ale ta powieść wyjątkowo przypadła mi do gustu, ze względu na zawartość dużej ilosci ciekawych spostrzeżeń o świecie i ludziach oraz sporo okazji do refleksji, zadumy. Dodatkowym smaczkiem jest owa zagadka - o co właściwie chodzi, jaki będzie finał? Nie pamiętam już za dobrze fragmantu po spotkaniu z Wilhelmem, dlatego nie ustosunkuję się do wzmianki o rozczarowaniu - ja rozczarowania w każdym razie nie przeżyłem. Nie miałem konkretnych przypuszczeń co do zakończenia, niemniej było ono dla mnie zaskakujące. W sumie moja interpretacja skłania się ku temu, że wszystko dzieje się w wyobraźni bohatera, a cała historia jest opowiedziana po to, aby przekazać czytelnikowi jakąś mądrość o świecie, tak jak to zwykle bywa we wszelkich baśniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że panu mogła się książka podobać, nie biorąc pod uwagę trzech opowieści, które William czytał w czasie podróży - które w zasadzie najbardziej mi się podobały. Mnie w zasadzie w negatywnym znaczeniu zaskoczyło to, że William okazał się Frankym, choć kompletnie nie brałam tego pod uwagę. Te wszystkie ''prania mózgu'' o których opowiada mu jego żona właściwie mnie trochę nudziły. Wiadomo, że jest to książka z cudownym przesłaniem, ale do mnie w pełni nie przemówiła.

      Usuń
  2. Też rozumiem, każdy odbiera po swojemu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz