Noelka - Małgorzata Musierowicz
Akcja powieści rozgrywa się w wigilię Bożego Narodzenia, a jej główna bohaterka Elka, rozpieszczona przez ojca, dziadka i wuja, w wieku siedemnastu lat dochodzi do wniosku, że bynajmniej nie wszyscy mężczyźni na świecie darzą ją bezkrytycznym uwielbieniem i skłonni są do ulegania jej woli. Ten jeden dzień poczyni wielkie zmiany w egoistycznej osobowości Elki. Czy to za sprawą Terpentuli, czy Tomcia (wigilijnego Gwiazdora),czy też rodziny Borejków albo innych życzliwych w wigilijny wieczór ludzi, w Elce zachodzi zmiana, i to zmiana na lepsze.
Jestem zdumiona, że "Noelka" była lekturą szkolną. Nigdy nie czytałam książek autorki i teraz, jako dorosła kobieta już wiem dlaczego. Książkę wypożyczyłam jednak zachęcona pozytywnymi opiniami i recenzjami w przedświątecznym czasie. Z nadzieją, że może jednak mój brak znajomości twórczości autorki to było przeoczenie, błąd, brak wiedzy o takiej wspaniałej serii. Zaczęłam czytać z nadzieją na ducha lat 90-tych i świąteczny czas. Opis, jak to dziadek przygotowuje świąteczny bigos z puszką piwa w ręku... Naprawdę? To jest ta magia świąt, którą wszyscy zachwycają się w tej książce? Książkę czytam z nadzieją, że jednak będzie lepiej, ale za chwilę odkładam zmęczona takimi "kwiatkami" i chyba odłożę już na dobre i nigdy nie wrócę do tej serii. Czytając więcej opinii w Internecie, i to jednak są krytyczne, już wiem dlaczego tej serii nie było w moim życiu wcześniej.
Ocena książki: 1/10
Rozumiem, że książka może się nie podobać. Ale "1" to naprawdę rzadko się trafia. Nie znam Musierowicz, to nie mogę powiedzieć, jaką dałbym ocenę. Nie zgodzę się jednak ze stwierdzeniem, że w internecie jest przewaga ocen negatywnych, bo przeciwnie - rzuciłem okiem na portale czytelnicze i większość opinii jest bardzo pochlebnych. I jeszcze zapytam, co złego jest w tym, ze dziadek gotuje bigos z piwem w ręku? Przecież to czysty realizm - w Wigilię sporo Polaków pije alkohol, czasem w dużych ilościach. W lekturach szkolnych powinna być (i jest) prawda o świecie, więc bywają w nich negatywne postacie, zbrodnie, wojny itd. Ja wolę w książkach rzeczywistość prawdziwą, a nie sztucznie koloryzowaną i przesłodzoną. Rozumiem jednak, że niektórzy wolą obrazy wyidealizowane jako źródło rozrywki i poprawy humoru. I taka postawa też jest do zaakceptowania. Każdy szuka w książkach czegoś innego.
OdpowiedzUsuńAle mimo wszystko ten zbytni realizm obrzydza całą lekturę. Zgadzam się w książkach młodzieżowych na realizm, ale bez przesady - tym bardziej, że to lektura szkolna. Moim zdaniem takie przedstawienie realizmu będzie odpychać dzieci od lektury.
UsuńAle nadal nie wiem, co obrzydza, a chciałbym wiedzieć. Brak konkretów w recenzji i w powyższym komentarzu.
UsuńNo chociażby ten alkohol, mnie np odpycha od dalszej lektury i wydaje mi się, że młodych czytelników też, dlatego uważam, że nie powinna być lekturą szkolną. Wydaję mi się, że dzieci wolą w książkach właśnie taką mniej realną magię świąt.
UsuńTeż kiedyś próbowałam czytać serię "Jeżycjadę" Musierowicz. Jednym słowem Nuda!
OdpowiedzUsuńCudownie wiedzieć, że nie jestem jedyna, która tak uważa 👍
Usuń