Listy pełne marzeń - Magdalena Witkiewicz
Maryla Jędrzejewska ma już siedemdziesiąt lat, ale dopiero teraz czerpie z życia pełnymi garściami. Można by się zastanowić, jak można czerpać z życia, gdy się siedzi tylko w domu, a wychodzi jedynie po jedzenie dla kota i dla siebie. I to dokładnie w tej kolejności.
Ale Maryla ma wreszcie w życiu cel. Wieczorami siada przy swoim sekretarzyku, za każdym razem wahając się, czy otworzyć kolejny list. Wie, że przepadłby, gdyby go wrzuciła do wysyłanych listów na poczcie. Może nawet dotarłby do Mikołaja, który gdzieś tam, w Laponii, zarabia na byciu świętym. Ale jedno jest pewne...
To ona mogła spełniać marzenia. Ten fałszywy biznesmen z Laponii z pewnością by tego nie zrobił...
Mam w tym roku szczęście do świątecznych książek. ❤️
To już trzecia tegoroczna taka pozycja, którą mam okazję czytać i śmiało mogę Wam ją POLECIĆ. Powieść napisana przez @magdalenawitkiewicz pt. "Listy pełne marzeń" zawiera wszystko, co powinna mieć doskonała historia na ten magiczny czas Bożego Narodzenia. To ogromna dawka dobrego humoru, charakterystycznego dla twórczości autorki, ale też wzruszeń, czy zagadnień do przemyśleń.
Główna bohaterka Maryla, choć ma już swoje lata, wbrew pozorom i utartym przekonaniom ma ważną misję, cel do wykonania. Pomimo wieku zmienia świat, próbując go naprawiać i wywoływać coraz to nowe uśmiechy na dziecięcych twarzach. Okazuje się, że to co robi nie jest w pełni legalne i zgodne z prawem...
Ale czy to...
"... znikoma szkodliwość społeczna czynu"?
Przekonajcie się sami.
Ciekawie prowadzona narracja, liczne retrospekcje, a do tego rozdziały podzielone totalnie zróżnicowanymi listami od dzieci do Świętego Mikołaja, powodują że od tej książki nie sposób się oderwać! ❤️
Tak, to książka dla każdego. Tego młodszego i starszego. Ponuraka i żartownisia. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Miła i lekka świąteczna lektura o tym, co tak naprawdę w życiu ważne, wartościowe i dobre. Bo czynić dobro możemy zawsze i wszędzie!
A Wy pisaliście listy do Mikołaja?
Ocena książki: 8/10
Bardzo często spotykam się z określeniem "magiczny czas", "magia świąt" w odniesieniu do Świąt BN i tak sobie myślę - na czym ta "magia" polega? Ja np. zupełnie jej nie czuję 😀 Magia może była w dzieciństwie - wiara w Mikołaja, prezenty, cacka na choince ale teraz? Myślę, że tej magii szukamy, aby oderwać się od codzienności, ale kolorowe światełka i kolędy to jeszcze magii nie tworzą. Ludzie bowiem - wbrew pozorom - w święta wcale nie stają się lepsi. Tak naprawdę dużo jest tylko udawania. Więc opisana książka to - z mojego punktu widzenia - bajka dla dorosłych. Czytając ją, zanurzamy się w inną, lepszą rzeczywistość niż ta, która nas otacza. Może się skuszę i kiedyś ją przeczytam, aby dowiedzieć się, jak po siefemdziesiątce czerpać z życia pełnymi garściami, nie wychodząc z domu, z wyjątkiem wyjścia na zakupy. 😀
OdpowiedzUsuńTrochę się zgadzam z pana przekonaniem. Prawdziwa magia świąt to przeżywanie ich razem. Marzy mi się wciąż wielka wigilia z całą rodziną jak na filmach czy serialach, a nie tylko w gronie swoich rodziców, ale niestety to się nigdy nie zdarzy. Reszta rodziny woli spędzać swoje wigilie we własnym gronie, czyli takie jakby ''każdy sobie rzepkę skrobie''. Ja wierzę w św. Mikołaja, ale przyznam, że czasami, wiem, że to rodzice i też udaję. Ogólnie niektórzy ludzie jacy są na co dzień, to we święta są tacy sami, a przecież ten cudowny okres powinien skłaniać zmian i pewnych kompromisów.
UsuńZgadam się z tym, że czytając tę książkę, czułam prawdziwą magię świąt.
Brzmi ciekawie. Może kiedyś przeczytam tę książkę?
OdpowiedzUsuńPolecam. Powinna ci się spodobać
Usuń