Listy Noel - Richard Paul Evans
Nowa świąteczna powieść Evansa
Kiedy myślała, że straciła wszystko – znalazła to, co najważniejsze.
Gdy do Noel, redaktorki nowojorskiego wydawnictwa, dociera wiadomość od umierającego ojca, jej uporządkowany świat rozsypuje się niczym domek z kart. A przecież wcale nie łączyła ich bliska relacja. Wraca jednak do rodzinnego miasta, a przewrotny los sprawia, że to, co początkowo miało być krótkim wyjazdem, przeradza się w zupełnie nowe życie…
Przytłoczona zmianami Noel zaczyna dostawać tajemnicze listy, które poruszają czułe struny jej serca. Wydaje się, że ich nadawca zna dziewczynę od lat i próbuje pomóc w uporaniu się z demonami przeszłości. W tym samym czasie w jej życiu ponownie pojawia się Dylan – ukochany z dawnych lat. Czy to on jest autorem listów? I czy miłość można odnaleźć nawet wtedy, gdy myślimy, że na nią nie zasługujemy?
Listy Noel to poruszająca opowieść o drodze do przebaczenia i o tym, jak prawda może nas wyzwolić. Nowa świąteczna powieść Richarda Paula Evansa – bestsellerowego autora, którego pokochały miliony czytelniczek i czytelników w Polsce i na świecie.
Słowo Noel pochodzi z łaciny i oznacza „narodzić się”. Seria z Noel to wyjątkowe historie o tym, że w każdym życiu mogą narodzić się miłość i dobro. Wystarczy tylko mocno w to wierzyć.
W tym roku wpadła w moje ręce wyjątkowa pozycja "Listy Noel" Richard Paul Evans przyznaje się, że z autorem ostatni raz spotkałam się ponad 10 lat temu. Nie pamiętam, co czytałam, a co dopiero czy mi się podobało, tak więc z czystą kartką zaczęłam tę przygodę.
Są książki, które się czyta, są też historie, które się przeżywa. "Listy Noel" należą właśnie do tej drugiej grupy!
Richard Paul Evans stworzył przepiękną historię o sile miłości, o niezwykłej mocy oczyszczania, jakie ma przebaczenie bliźniemu. Co, jeśli nasz przekonania, upór i zawziętość zaprowadziły nas pod ścianę. Gdy pozorne szczęście zaczyna przytłaczać nas ciężarem, a my nie mogąc znaleźć sensu życia, miotamy się bez celu, tracąc siły? Autor w niewymuszony sposób opowiada historię, która może spotkać każdego z nas. Czasami bardzo trudno jest nam wybaczyć, wyciągnąć rękę do zgody, albo po prostu wysłuchać drugiej strony. Zapatrzeni w swoją prawdę, brniemy przed siebie ślepi i głusi. A jednak jest coś, co może dać nam szczęście, małe światełko w tunelu, ten błysk nadziei. To miłość!
Ta książka to przepiękna i głęboka opowieść o miłości, jaką tylko rodzic może darzyć dziecko, o sile przebaczenia i jego mocy oczyszczania. O poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi, szczęścia i miłości.
Jestem zauroczona tą książką. Momentami trudno mi pisać, bo brakuje mi słów, a nie chciałabym się powtarzać w kółko. Tutaj znajdziecie chyba wszystkie emocje, które mogą targać człowiekiem. Jeśli zaznaczacie fragmenty w książkach, przygotujcie sobie zapas znaczników i... Zapas chusteczek, szczególnie pod koniec. Jako spoiler mogę powiedzieć, że to nie Dylan pisał te listy. To był ktoś bardziej bliski dla Noel, jak później sobie to uświadomiła. Ja zgadłam od razu, a Wy czytelnicy, dacie rady zgadnąć, bez czytania książki, na podstawie mojej wskazówki oraz recenzji?
Polecam wam gorąco nie tylko w okresie świątecznym, bo święta tutaj według mnie stanowią delikatne tło dla poruszającej historii.
Kto wie, może kiedyś wypożyczę poprzednie tomy...
Ocena książki: 9/10
Fajnie, ze książka się podobała, aczkolwiek mam wrażenie, że przedstawia trochę upiększoną rzeczywistość. Listy pisał rodzic, mama lub tata, ewentualnie babcia/dziadek. Zgadłem?
OdpowiedzUsuńTak, większość listów ojciec, przed śmiercią. Jeden list był też od matki. Brawo, zna się pan na rzeczy 👍👏
Usuń👍😍
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś zerknę na tà książkę
OdpowiedzUsuńPolecam.
Usuń