Anne ze Złotych Iskier (tom 6) - Lucy Maud Montgomery, Anna Bańkowska
Od wydarzeń, których byliśmy świadkami w poprzednim tomie serii, minęło kilka ładnych lat. Teraz Anne – wraz z Gilbertem oraz piątką ich dzieci – mieszka w Glen St. Mary, w domu pełnym rodzinnego ciepła oraz miłości, któremu nadała nazwę Złote Iskry.
Ten tom jest jednak zupełnie inny od poprzednich, gdyż tutaj głównymi bohaterami opowieści są nie tyle Anne i Gilbert Blythe, co ich dzieci – Jim, Walther, bliźniaczki Diana i Nan oraz Shirley, a niebawem również malutka Rilla.
Śledząc ich losy – kolejne przygody, stawiane przed nimi wyzwania, zawierane nowe przyjaźnie, pierwsze bolesne rozczarowania, zderzenia dziecięcych wyobrażeń z brutalną rzeczywistością, doświadczenie śmierci oraz utraty tych, na którym im bardzo zależało – poznajemy Anne z zupełnie innej, dotąd nieznanej nam strony – jako pełną miłości i wyrozumiałości troskliwą matkę, która dla swoich pociech gotowa jest do największych poświęceń, ale która też – dla ich dobra – potrafi wytyczać granice wszędzie tam, gdzie są one potrzebne.
Już samo bycie matką pełne jest najróżniejszych wyzwań, z którymi Anne mierzyć się będzie każdego dnia. Jednakże nie tylko im przyjdzie stawić czoła naszej bohaterce, gdyż oto pod jej dachem zjawi się jedna z krewnych Gilberta - Mary Maria, która swą obecnością skutecznie zburzy dotychczasowych spokój rodziny oraz głębokim cieniem położy się na szczęściu wszystkich domowników Złotych Iskier. I jakby tego nie było już dość, to na dodatek Anne zmuszona będzie zmierzyć się z kryzysem we własnym małżeństwie, zwłaszcza w chwili, w której na drodze Gilberta stanie kobieta, którą zarówno on jak i jego żona nie widzieli od wielu lat, a z którą męża Anne coś łączyło w przeszłości…
Przyjemnie było po raz kolejny powrócić do świata wykreowanego przez Lucy Maud Montgomery, aby móc nie tylko przebywać u boku ukochanych bohaterów oraz poznać ich cudowne dzieci, ale też przeżywać wraz z nimi wszystko to, czego doświadczali. Radość i smutek, nadzieje i obawy, blaski i cienie, komedie i tragedie, żarty i smutki całej rodziny. I przede wszystkim aby móc przyglądać się zmianom zachodzącym w ich życiu, które – niczym nieubłaganie zmieniające się pory roku – muszą następować, a którym oni raz za razem stawiają czoła i z którymi, choć czasem nawet bardzo niechętnie, po prostu muszą się godzić.
Cała ta historia to pochwała przyjaźni, radości z życia, szacunku do innych, cieszenia się z nawet najdrobniejszych dobrych rzeczy, które nas spotykają oraz mocy wyobraźni potrafiącej dodawać człowiekowi sił w najtrudniejszych dla niego chwilach życia. Niezapomniana i cudowna, po którą naprawdę warto sięgnąć – tak samo jak po wszystkie dotąd wydane części, do czego też was gorąco zachęcam.
Ocena książki: 10/10
Nigdy nie czytałam tej serii książek. Znam 'Anię z Zielonego Wzgórza'. Czy to coś podobnego?
OdpowiedzUsuńAnia z Zielonego Wzgórza to jest oryginał L.M. Montgomery tak samo jak Ania z Avonlea, Ania na uniwersytecie, Ania z Szumiących Topoli, Wymarzony dom Ani, Ania ze Złotego Brzegu, Dolina tęczy, a Anne z Zielonych Szczytów, Anne z Avonlea, Anne z Redmodu, Anne z Szumiących Wierzb, Wymarzony dom Anne, Anne ze Złotych Iskier, Dolina tęczy - to są nowe przekłady Anny Bańkowskiej w nowych – najbliższym oryginałowi odsłonach. W zasadzie, niektóre wydarzenia są pozmieniane, w sensie trochę w innej kolejności no i pozmieniane są trochę imiona - Maryla-Marillla, Mateusz-Mattew, Małgorzata-Rachel.
UsuńI muszę przyznać szczerze, że bardzo nie mogę się doczekać kiedy przeczytam Dolinę tęczy w nowym przekładzie. Bardzo ci polecam. Przy tych książkach naprawdę zapominasz o całym świecie, jesteś jakby w tym świecie książkowych, a szara rzeczywistość nie ma dla ciebie znaczenia. Ja podczas czytania każdego nowego przekładu nie mogłam się oderwać. Naprawdę polecam.
Skoro tak polecasz, to wezmę to pod uwagę.
Usuń👍😉
UsuńCzytałem w dzieciństwie pierwszą część serii i podobała mi się. Uważam, że to dobra literatura. Ale do dalszych tomów mnie nie ciągnie, bo to i wiek daleki od młodzieżowego, i zaintetesowania trochę inne 🙂
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w dzieciństwie nie czytał pan dalszych części.
Usuń