Detektyw Monk w Opałach (tom 9) - Lee Goldberg

 

Ludzie chętnie odwiedzają Opały, miasteczko w Kalifornii pamiętające czasy gorączki złota. W 1962 roku rozsławił je napad na pociąg. Niektórzy przyjeżdżają, by zwiedzić Muzeum Gorączki Złota, jednak większość pragnie odszukać łup, który bandyci rzekomo wyrzucili ze Złotego Ekspresu w czasie napadu.
Kiedy ofiarą morderstwa pada strażnik muzeum, Monk zostaje wysłany do Opał, aby przeprowadzić dochodzenie. Od pierwszych chwil bardziej interesuje go jednak nierozwiązana zagadka legendarnego napadu sprzed pół wieku, tym bardziej, że nieoczekiwanie dowiaduje się, jak wiele go łączy z barwną przeszłością miasteczka. Okazuje się bowiem, właśnie w czasie gorączki złota probiercą w Opałach był pewien bardzo ekscentryczny mężczyzna o nazwisku Artemis Monk…

W Muzeum Gorączki Złota w Opałach zostaje zamordowany pracujący tam strażnik. Na miejsce zostaje wezwany detektyw Monk, który na co dzień pracuje w San Francisco. Tam dowiaduje się, że w 1962 roku w tym niewielkim kalifornijskim miasteczku bandyci napadli na pociąg i wyrzucili z niego sztabki złota. Choć wydarzyło się pół wieku temu, niektórzy nadal odwiedzają to miejsce i szukają zaginionego skarbu. Nic więc dziwnego, że Monka zaczyna interesować ta sprawa tak samo jak morderstwo. Szczególnie, że może mieć wiele wspólnego z Opałami...

Bowiem, w czasie gorączki złota mieszkał tam... Artemis Monka, który był równie ekscentryczny jak Adrian. Jest to tak niebywały zbieg okoliczności dla Natalie - asystentki Monka, że zaczyna czytać pamiętniki Abigail, która opisała losy Artemisa. I dochodzi do wniosku, że panowie muszą być ze sobą spokrewnieni:

- Z całą pewnością jest pan potomkiem Artemisa. On również nienawidził przyrody i bał się solanek kolczastych.

Powieść trzyma w napięciu do ostatniej strony i jest przy tym zabawna. Już sam tytuł stanowi zabawną grę słów - opały jako kłopoty oraz nazwa miejscowości. W dodatku jest napisana lekkim językiem, że czyta się ją jednym tchem. Plusem jest także jej mały format, dzięki czemu można ją wszędzie ze sobą zabrać. Mankamentem są tylko małe literki, ale nie można mieć wszystkiego. Jest to lekki kryminał, bez mocnych opisów z miejsc zbrodni. Ale nie to jest w nim najważniejsze. Autor stawia na czasem dość pokrętny sposób Monka dochodzenia do prawdy i wszechobecny komizm słowny i sytuacyjny. Rozwiązanie zagadki jest jak zwykle zaskakujące. Powieść polecam fanom tego niezwykłego detektywa oraz miłośnikom kryminałów, którzy cenią sobie poczucie humoru.







Ocena książki:10/10

Komentarze

  1. Wszystko jestem w stanie zrozumieć, ale żeby napadać na pociąg ze złotem i następnie to złoto wyrzucać? To już mi się w głowie nie mieści.😀

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz