Milion cudownych listów - Jodi Ann Bickley
Kiedy Jodi Ann Bickley miała pięć lat, zmarła jej ukochana babcia. Mama Jodi zachęciła ją, by napisała list do babci, i zapewniła, że listonosz dostarczy go do nieba. Dziewczynka zapamiętała, jak napisanie listu pocieszyło nie tylko ją, ale i mamę. To doświadczenie sprawiło, że jako nastolatka Jodi zaczęła pisać pełne optymizmu liściki i notki, którymi podnosiła na duchu nieznajomych.
Latem 2011 roku Jodi wiodła szczęśliwe życie. Udało się jej przezwyciężyć różne trudności, angażowała się w działalność artystyczną i z nadzieją patrzyła w przyszłość. To właśnie wtedy zachorowała na zapalenie mózgu i na długie tygodnie trafiła do szpitala.
Przykuta do łóżka i załamana, Jodi doszła do wniosku, że albo się podda, albo wykorzysta ten czas, by zdziałać coś dobrego. Założyła stronę internetową, zachęcając tych, którym mniej lub bardziej nie układa się w życiu, by skontaktowali się z nią, a ona napisze do nich pokrzepiające listy.
Odzew był nieprawdopodobny.
Nie do końca wiem od czego powinnam zacząć tę recenzję. Powiem szybko oraz zwięźle. Dla mnie jest to jedna z najlepszych książek, które przeczytałam w tym roku. Książka jest napisana w lekki sposób i czyta się ją bardzo, ja ją praktycznie przeczytałam w dwa dni, co dla mnie jest niezwykle szybkie, aż sama się zdziwiłam. Połowa tej książki składa się z opowieści autorki o jej życiu, a kolejna to są listy, które wysłała do ludzi z całego świata. Poznajemy, dzięki temu nie tylko ciężkie życie Jodi, ale także problemy innych ludzi z całego świata, dzięki czemu dowiadujemy się, iż tak naprawdę niewiele się wszyscy od siebie różnimy, a każdy bez wyjątku ma podobne problemy do naszych. Poza tym ta minimalistyczna okładka książki zgarnęła moje serce. Jednym jej minusem jest to, że książka jest biała, przez co szybko się brudzi, ale to tylko taki mały minusik. Za to wielkim plusem jest fakt, że pomimo prawie czterystu stron powieść w porównaniu z innymi jest leciutka, a to znacznie ułatwia sprawę, gdy chcemy ją ze sobą zabrać się podróż. Już kiedy zobaczyłam osoby, które ją polecają, a są nimi Regina Brett oraz Ed Sheeran, wiedziałam, że to będzie dobra książka, ale nie sądziłam, że aż tak dobra.
Ocena książki: 10/10
Jak widzę w tytule słowo "cudowne" a na dodatek "milion", to zapala mi się lampka, że może być to przesłodzone. Ale jak ktoś lubi takie słodkości, to czemu nie...
OdpowiedzUsuńWidzę, że sugeruje się pan tytułem. Wcale nie przesłodzone. Polecam znaleźć w Internecie pdf tej książki i przejrzeć jej treść. Może odnajdzie tam pan miłe zaskoczenie.
Usuń