Wiersze wybrane - Jan Twardowski

 

Ładne, piękne, nadzwyczajne są to wiersze, ale jednak za dużo w nich o Bogu. Rozmawiałam z mamą przed chwilą i się mnie pytała, co mi tam ten Bóg przeszkadza. Nic mi nie przeszkadza, ani trochę, ale nie mogę się przez to wczuć w wiersze. Ja raczej tę siłę wyższą odnajduję w sztuce, w przyrodzie, w uczuciach, w relacjach międzyludzkich, nie lubię takiego nazywania. Nie lubię takiej polskiej kościołkowości, lubię bycie dobrym i światłym człowiekiem.

Kilka wierszy naprawdę jest doskonałych, nazywa trudne rzeczy w sposób prosty, większość jednak jest infantylna troszkę. Rozczula mnie stosunek księdza do owadów, bo sama kocham wszystkie zwierzęta (z małymi wyjątkami, ale ciii). Podobają mi się niektóre religijne odniesienia, te cierpiące i głębokie, ale więcej tutaj tych dziecinnych. Brakuje mi w poezji księdza uczucia miłości między ludźmi, tej "romantycznej", pożądania, tego po prostu nie ma, co jest oczywiste, ale bez tego jednak ciężko mi się wczuć.

Dobrze, że w czasach, kiedy duchowieństwo nie cieszy się dobrą sławą, sama mam o tym stanie zdanie średnie (napisałabym, że tragiczne, ale mam tam jednak jakichś znajomych i nie chcę ich krzywdzić) są tacy księża, którzy przywracają wiarę w ludzi w sutannach.




Ocena książki: 6/10



Komentarze

  1. "Infantylne" - bardzo trafne określenie, też mam podobne zdanie o niektórych wierszach Twardowskiego. Ale zdarzają się też poważniejsze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz