Trans i pół, bejbi - Torrey Peters
Reese jest transseksualną kobietą, która miała nie najgorsze życie. Tworzyła szczęśliwy związek z Amy, mieszkała w Nowym Jorku i miała nie najgorszą pracę. Jednak w momencie, w którym jej związek dość burzliwie się zakończył, wszystko zaczęło się sypać. Reese zaczęła sypiać z żonatymi mężczyznami, nade wszystko pragnąc jednego: dziecka. Ames też nie wydaje się mieć idealnego życia. Po zakończeniu związku z Reese i detranzycji, kiedy znów funkcjonuje jako mężczyzna, wikła się w romans ze swoją przełożoną. Po niedługim czasie dość zmieszany Ames oznajmia Reese, że jego kochanka Katrina jest w ciąży. I wychodzi z nietypową propozycją…
Zazwyczaj, gdy kończę książki, potrafię jednoznacznie opisać swoje wrażenia. Jedne zachwycają, inne wydają się przeciętne, a jeszcze inne po prostu złe. Rzadko zdarza mi się jednak, bym równocześnie uważała, że powieść jest jednocześnie dobra i bardzo słaba. Takim wyjątkiem wywołującym skrajne uczucia okazała się "Detransition, Baby" Torrey Peters. Zacznę od największej bolączki, czyli od fabuły. Ta opowiada o trzech osobach: transpłciowej Reese, Amesie (używającym dawniej imienia Amy), który przeszedł proces detranzycji oraz jego obecnej partnerce, cispłciowej Katrinie. Gdy ta ostatnia zachodzi w niespodziewaną ciążę, Ames proponuje kobiecie wychowanie dziecka we trójkę z Reese, swoją dawną miłością, która od dawna marzy o zostaniu matką. Koncept fabularny jest równie oryginalny, co mało wiarygodny. Peters nie udaje się w satysfakcjonujący sposób odpowiedzieć na pytanie, dlaczego niezwiązana z queerową społecznością Katrina zaczyna na poważnie rozważać pomysł partnera. Szczątkowo podane przez Peters motywacje okazują się banalne, wysnute z typowego obrazu businesswoman. Ogromna szkoda, bo właśnie przez napisanie postaci w jednowymiarowy sposób nie potrafiłam uwierzyć w opisywaną historię.
Mocnym punktem "Detransition, Baby" są z kolei rozdziały, w których autorka pisze o wspólnej przeszłości Reese i Amy. Peters w ciekawy, nierzadko zabawny i pełen nawiązań do współczesnej kultury queer sposób opisuje codzienność transpłciowych kobiet. Peters udaje się stworzyć w retrospekcjach namacalny świat z charakterystycznymi bohaterkami.
Ostatecznie trudno zrozumieć mi zachwyty nad książką m.in. w zagranicznych mediach społecznościowych. Nie żałuję jednak sięgnięcia po "Trans i pół, bejbi" - fragmenty stanowiące rozważania nad tożsamością wynagrodziły mi nieprzekonującą warstwę fabularną.
Ocena książki: 6/10
Zdaje mi się, że książka podąża za modą - ten temat jest ostatnimi czasy obecny w mediach i wywołuje skrajne reakcje. Więc może chodziło o to, żeby wzbudzić kontrowersje? Myślę, że niełatwo jest napisać dobrą książkę, która rzetelnie obrazowałaby problemy osób transpłciowych.
OdpowiedzUsuńMożliwe...
Usuń