Gizelle. Moje życie z bardzo dużym psem - Lauren Fern Watt
Oto Gizelle, angielski mastif, którego Lauren dostała na dziewiętnaste urodziny. Od tej chwili ona i Gizelle, która osiągnęła rozmiar i wagę cielaka, stały się nierozłączne. Mieszkały razem w akademiku, a potem w klitce na Manhattanie. To Gizelle została jej niezawodną przyjaciółką i powiernicą, która umie słuchać, nigdy nie krytykuje i pomaga przetrwać trudne chwile.
Gdy okazuje się, że Gizelle jest ciężko chora (rak tkanki kostnej w łapie), Lauren zabiera ją w ostatnią wspólną podróż. To ma być pasmo atrakcji i przyjemności, ale Lauren dobrze wie, że spełnieniem marzeń każdego psa jest po prostu miłość człowieka.
Uwielbiam książki, których bohaterami są zwierzęta. Nasi przyjaciele mniejsi - jak ich nazywamy, choć nie zawsze odnosi się to do realiów - często są dla nas wsparciem i oparciem, konfesjonałem i spowiednikiem, są przyjaciółmi, którym powierzamy wszystko. Ale coś w zamian. Musimy być świadomi, że w momencie, gdy przygarniamy jakiegoś czworonoga jesteśmy za niego odpowiedzialni. Od pierwszego dnia u nas do jego śmierci. Długo czytałam tę książkę, bo po drodze były inne, ale w końcu udało mi się ją skończyć.
"Gizelle zjawiła się w moim życiu pewnego letniego dnia w Tennesee. Sześć lat temu, gdy moi rodzice byli jeszcze razem, zanim zamieszkałam w Nowym Jorku i zaczęłam biegać. I szybko stała się kimś więcej niż moja najlepszą przyjaciółką". Miłość od pierwszego wejrzenia, przytulenia i psiego pocałunku. Tak zaczęła się przygoda życia zarówno dla suczki mastifa angielskiego oraz dziewiętnastoletniej w tedy Lauren Watt. To, że obie na siebie trafiły było po części szczęściem, a po części odkupieniem win przez matkę dziewczyny. Ta od zawsze miała ogromne pokłady uczuć wobec każdego zwierzęcia, a jej córka zdecydowanie to po niej odziedziczyła. Jako, że były już dwa psy w domu - chihuahua Yoda oraz buldoga angielskiego Bertha to sama Lauren nie była przekonana do kupna następnego psa. Poza tym wiedziała, że choć jej tato również kochał zwierzęta to miał chyba najwięcej rozsądku. Ale matka dziewczyny się tym nie przejmowała. Jako osoba mająca problemy z alkoholem miewała okresy, gdy chciała zrekompensować jej zachowanie, a raczej jego brak. Czemu nie miał by to być szczeniak dla córki, która kocha zwierzęta? Chyba ani sama Lauren ani nikt z rodziny nie przewidywał tego jaka więź narodzi się miedzy dziewczyną, a wybraną przez nią Gizelle.
Ta historia to nie tylko opowieść o rodzącej się przyjaźni między człowiekiem, a psem. To nie tylko walka o jak najdłuższy czas jaki można spędzić u boku czworonoga wiedząc, że nie będzie on żył tyle co my. To nie tylko ukazanie co może nam dać towarzystwo zwierzęcia. To także obraz jak niepozorna dziewczyna nabiera wiary w siebie i swoje możliwości. Wspierana nie tylko przez rodzinę, ale i ... psa! Ale to też walka. Walka o matkę uzależnioną od alkoholu oraz leków, walka o relację z nią, o to by odsunąć na bok nienawiść, a próbować wskrzesić w sobie miłość do niej. Próba zrozumienia jej położenia, a w tym ponownie pomaga... pies.
Książka wydana idealnie, bez żadnych literówek, błędów. Odstępy między wierszami i marginesy zostały zachowane. Powieść niestety nie posiada skrzydełek. Dodatkiem są w środku książki zdjęcia Gizelle i Lauren. O niektórych przygodach poczytacie w tej krótkiej, ale pięknej powieści. Nie mogę zrecenzować tej lektury jak pozostałe powieści. Bo jest to historia prawdziwa, nie wymyślona, fikcyjna czy fantastyczna. To się działo naprawdę. Dwieście kilka stron przekazuje nam ogromne wartości, o których zawsze trzeba pamiętać. O które trzeba dbać i których trzeba przestrzegać oraz szanować. Ta lektura uczy nas miłości i wielu innych wspaniałych uczuć, które są tak czyste i szczere, że ciężko jest znaleźć taką miłość zachodzącą u ludzi. Widzimy tutaj pełne radości przygody, które sprawiały, że uśmiech pojawiał nam się na ustach, a gdy nadchodzi ten czas, zły czas - uśmiech znika i pojawia się smutek. Ogromny smutek, który rujnuje cały zbudowany przez autorkę świat. Tyle niewykorzystanych szans, tyle miejsc, które mogłyby razem odwiedzić - jednak nie ma na to czasu. Bo śmierć odlicza minuty do tego, by zabrać przyjaciółkę do innego świata. Zdaje sobie sprawę, że nie do końca ta historia jest przyjemna, ale jak najbardziej warta uwagi. Uwagi każdego czytelnika, nawet tych, którzy nic kompletnie nie czytają, powinni poznać historię Lauren i Gizelle.
Reasumując chcę Wam polecić tę powieść z całego serca. Jest ona przepiękną, prawdziwą historią o miłości i przyjaźni niekoniecznie człowieka do człowieka. Jest to pełna pozytywnych jak i negatywnych emocji lektura, która na długo pozostanie w Waszej pamięci i przyniesie Wam wiele wartości, o których trzeba pamiętać. To moja książkowa PEREŁKA, jedna z najlepszych powieści.
Ocena książki: 10/10
Zwierzaki są wdzięcznymi bohaterami literackich opowieści, a jeśli na dodatek opowiadana historia jest prawdziwa, to powodzenie u czytelników gwarantowane. Nie dziwię się więc, że książka się spodobała.
OdpowiedzUsuń👍
Usuń