Ja, Fronczewski - Piotr Fronczewski, Marcin Mastalerz
Niezapomniany Pan Kleks, zwariowany pan Piotruś i tragiczny Edyp. Szpicbródka, Franek Kimono i jeden z najlepszych Hamletów w historii polskiego teatru. Aktor wyczynowiec, który zagrał w swoim życiu kilkaset ról, w każdą wkładając całe swoje mistrzostwo. Aktor, który czytając książki o Harrym Potterze, ożywił je lepiej niż hollywoodzkie filmy. Ale to przede wszystkim ciepły, skromny człowiek, patrzący na swoje dokonania z dystansem i przymrużeniem oka.
Piotr Fronczewski szczerze opowiada o swoim dzieciństwie na gruzach zburzonej Warszawy, niezwykłej relacji ze 103-letnią mamą, o rodzinie, przyjaciołach, miłości do motocykli, debiucie scenicznym w wieku 11 lat i doświadczeniu starości na scenie oraz poza nią.
No cóż... Tak, jak uwielbiam Piotra Fronczewskiego za jego fantastyczny talent, wyjątkowy głos, cudowne role - Pana Kleksa oraz Jacka Kwiatkowskiego z "Rodziny zastępczej plus", to ta książka wzbudziła we mnie wielki niedosyt, zdziwienie, że tylko takie a nie inne tematy zostały w niej poruszone. Książka maluje obraz człowieka niezwykle skromnego, niepewnego siebie, bardzo krytycznego wobec swojego życia, pełnego smutku i melancholii... A przecież ten, bez wątpienia wybitny aktor daje widzowi tak wiele radości, pięknej i mądrej radości... No cóż... To tylko moje subiektywne odczucia.
Ocena książki: 5/10
Może pan Piotr taki po prostu jest i niczego więcej nie należy się spodziewać?
OdpowiedzUsuń🤔
Usuń