Seria niefortunnych zdarzeń. Krwiożerczy karnawał (tom 9) - Lemony Snicket
Słowo krwiożerczy , które pojawia się w tytule tej książki, odnosi się do istot mięsożernych. Jeżeli przeczytałeś to krwiożercze słowo, to właściwie nie ma powodu, abyś czytał dalej. Ten krwiożerczy tom zawiera bowiem opowieść tak niestrawną, że w porównaniu z nią nawet najbardziej szkodliwy dla żołądka posiłek to pestka.
Poprzednia część zakończyła się trochę niespodziewanie, więc ta również zaczęła się w dość nieoczywisty sposób, kompletnie zrywając ze schematem, który funkcjonował praktycznie do siódmego tomu. Wioletka, Klaus i Słoneczko, zamiast uciekać przed Hrabią Olafem, który ciągle poluje na ich majątek, po kryjomu jadą w jego bagażniku, aby dostać się do miejsca, w którym mają nadzieję odkryć tajemnicę pożaru w ich domu. Trafiają na Karnawał Kaligariego do Gabinetu Osobliwości, gdzie przebrani, próbują odkryć te sekrety. Sierotki Baudelaire znowu muszą wykorzystać swój spryt i umiejętności do przechytrzenia dorosłych, Poznają tam Madame Lulu, przebraną bibliotekarkę z Powszechnej Szkoły Imienia Prufrocka.
Nie wspominałam o tym chyba wcześniej, ale ta seria w taki bardzo przerysowany sposób pokazuje nam wady społeczeństwa. W tym tomie jest to bardzo widoczne, ponieważ są tam osoby, które ze względu na swój wygląd są wyśmiewane i żyją tylko po to, aby ludzie w karnawale mogli się z nich śmiać.
Co do rodzeństwa.. podoba mi się bardzo, że schemat znikł, więc poznajemy ich trochę od innej strony. Są nadal bardzo zaradni i inteligentni, ale muszą sobie radzić i reagować na coraz trudniejsze i mroczniejsze sytuacje. Było wiele momentów, które mnie zaskoczyły i trzymały w napięciu.
Ocena książki: 8/10
Czyli jest jakiś dydaktyzm. Dobre i to. Ale z tą krwiożerczością to chyba trochę przesadzili, skoro opowieść jest "niestrawna"? Trochę więc mnie dziwi aż "8". 🙂
OdpowiedzUsuńNo fakt trochę wyolbrzymione, ale okazuje się strawne, więc dlatego ocena 8/10
Usuń