Polska odwraca oczy - Justyna Kopińska
Zbiór reportaży Justyny Kopińskiej „Polska odwraca oczy” to opowieści o najważniejszych niewyjaśnionych sprawach ostatnich lat.
W książce m.in. reportaż o dręczonych pacjentach szpitala psychiatrycznego w Starogardzie Gdańskim („Oddział chorych ze strachu”) i tuszowaniu najtrudniejszych spraw o zabójstwo („Ten trup się nie liczy”) oraz nigdy niepublikowane teksty, które powstały specjalnie na potrzeby tego zbioru. Z reportaży Kopińskiej wyłania się obraz nieskutecznego wymiaru sprawiedliwości i ludzi pozostawionych z poczuciem krzywdy. Po publikacji jej tekstów przestępcy trafiali do więzienia, a w prawie wprowadzano zmiany dotyczące bezpieczeństwa w instytucjach zamkniętych.
1. Rozdział 1: „Spokojny sen Anny”.
Rozdział dotyczy seryjnego zabójcy Mariusza Trynkiewicza zwolnionego po odsiadce 25 lat pozbawienia wolności za 4 zabójstwa dzieci (młodych chłopców, w 1988 r.). Osoba zabójcy przedstawiona jest narracją kobiety, Anny, która zakochała się w zabójcy i weszła w nim w związek małżeński.
2. Rozdział 2: „Oddział chorych ze strachu”.
Mamy tu opisane praktyki w szpitalach psychiatrycznych dla niegrzecznych dzieci, które przypominają działania w hitlerowskich obozach koncentracyjnych, z jedną poprawką: pod pewnymi względami były to działania gorsze, bo dokonywane wobec dzieci.
3. Rozdział 3: „Nieśmiertelność chrabąszczy”.
Rozdział podnosi zagadnienie dopuszczalności eutanazji. Nie mam w tej sprawie dylematów etycznych, uważam, że nie tylko każdy człowiek ma prawo do eutanazji, ale jest właścicielem własnego życia, jedynym uprawnionym do jego dysponowania. Może z nim robić, co zechce i co pragnie.
Dlaczego całe tłumy hipokrytów odbierają to podstawowe prawo ludziom – doprawdy pojąć nie potrafię. Być właścicielem własnego życia, to także prawo do tego, by je oddać komuś lub stracić w taki sposób, jak się pragnie. Człowiek ma prawo nie tylko do życia, ale także do wybranego przez siebie rodzaju śmierci. Nie tylko do eutanazji zgodnej z wymyślonym przez ludzi w białych kitlach sposobem. I dlatego nie skazałabym kanibala z Rotenburga. Uważanie się przez państwo i tak zwane „społeczeństwo” za zbiorowych właścicieli życia każdej z poszczególnych jednostek uważam za potworność, z którą nigdy się nie pogodzę.
4. Rozdział 4: „Ten trup się nie liczy”.
Autorka skupia się w tym rozdziale na działaniach organów ścigania, które w imię wyprodukowania jak najlepszych statystyk zaniedbują sprawy trudniejsze i ważniejsze, choć podejmowanie ich jest konieczne dla zabezpieczenia społeczeństwa przed najgroźniejszymi bandziorami.
5. Rozdział 5: „Beethoven z Murzasichla”.
Dalszy ciąg opowieści o zbrodniach korporacji w Polsce. Tym razem mamy do czynienia z korporacją terapeutów, nauczycieli i urzędników mających docelowo pomagać ludziom niepełnosprawnym. Nóż się w kieszeni otwiera. Ma się ochotę wziąć kałasznikowa i strzelać, strzelać. Wymieniać magazynki i strzelać.
6. Rozdział 6: „Sąd w niewoli zduńskiej”.
Dalszy ciąg ilustracji zbrodniczego „układu” i wszech korupcji. Do zbrodniarzy sądowych oprócz tchórzliwej sędziny ze Zduńskiej Woli należałoby zaliczyć kacyków z Sądu Najwyższego. Przydałaby się rewolucja, po której ci wszyscy ludzie spędziliby resztę swego życia w pace. Im większy zakres uprawnień, tym większa powinna być bowiem odpowiedzialność. Kałasznikow i mnóstwo, mnóstwo magazynków. To chyba jedyne lekarstwo na „układ”. W tym kraju porządni ludzie cierpią, a gnoje opływają w bogactwach.
7. Rozdział 7: „Wyjątkowo spokojny więzień”.
Znowu mamy sprawę wynikającą ze zbrodni korporacyjnych. Tym razem zbrodnia sądowa. Niekompetentni dyrektor więzienia i psychologowie więzienni wypuszczają na wolność bandziora-psychopatę przy udziale sądu. Niekompetentni, bo nawet cywil po przeczytaniu kilku książek o zjawisku psychopatii jest świadom, jak dalece potrafią ci ludzie manipulować innymi.
8. Rozdział 8: „Karmel”.
Doprawdy nie mam pojęcia, co robi ta opowieść w tej książce…
9. Rozdział 9: „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie”.
Kolejny przykład zbrodni korporacyjnych. Tym razem korporacja w habitach i kompletna długotrwała niemoc tak zwanych „organów nadzoru pedagogicznego”. Po co oni w ogóle są? Zbrodnia sądowa na ofiarach: zmuszanie do zeznań w obecności oprawców. Wyroki w zawieszeniach, jeden z nich zaostrzony dopiero w apelacji. Nóż się w kieszeni otwiera.
10. Rozdział 10: „Grzech śmiertelny”.
Dalszy ciąg zbrodni korporacyjnych korporacji w habitach. We współpracy z korporacją tak zwanych „lekarzy psychiatrów”. Tak zwanych, bo lekarzami ich nazwać nie można. Znowu zbrodnie na dzieciach.
11. Rozdział 11: „Biała bluzka”.
Bardzo smutna historia Pani Moniki Zbrojewskiej. Kolejna wartościowa osoba, która prawdopodobnie nie wytrzymała. Co prawda będąc na tak wysokim stanowisku trzeba mieć świadomość, że prowadzenie samochodu po alkoholu przy 2 promilach, to poważne ryzyko… A jednak żal.
12. Rozdział 12 i 13: – nie mam żadnego odkrywczego komentarza.
13. Rozdział 14: „Spotkanie z szatanem”.
„Aktywni strzelcy”, „skrzywdzeni przez wiele osób” itd. relatywistyczne moralnie pierdu-srajdu. Dla mnie kara śmierci. Najlepiej od razu na miejscu dokonywanego przestępstwa. Oszczędność kosztów postępowania sądowego i utrzymywania gnojka w więzieniu.
14. Rozdział 15: „Elbląg odwraca oczy”.
Gwałciciele. Nienawidzę gwałcicieli. Nienawidzę krzywdzicieli kobiet. W Stanach skazują ich na wieloletnie wyroki, a recydywistów na dożywocie. U nas otrzymują śmieszne wyroki.
15. Rozdział 16: „Nie jestem psem”.
Kolejne zbrodnie korporacyjne, tym razem na terenie więzienia. Przestępczość zorganizowana. Autorka doskonale wyjaśnia mechanizmy przestępczości w więzieniu w Płocku. Wreszcie rozumiemy, w jaki sposób zamordowano dwóch świadków w sprawie Olewnika metodą „seryjnego samobójcy”. Bezkarnie.
Dawno już nie czytałam tak dobrych reportaży. Musiałam sobie robić przerwy pomiędzy nimi, nie byłam w stanie przeczytać "na raz", gdyż każdy z nich jest przepełniony tak ogromną dawką emocjonalną, iż musiałam po przeczytaniu "dojść do siebie". Autorka obnaża funkcjonowanie Polski od wewnątrz, a konkretnie sądów, prokuratury, zakładów karnych, ośrodków wychowawczych, urzędów miast, policji. Jest to obraz prawdziwy i przerażający. Wobec tej książki nie można przejść obojętnie. Moim zdaniem to lektura obowiązkowa.
Ocena książki: 10/10
Zgadzam się z podsumowaniem, natomiast niezupełnie z opiniami o poszczególnych reportażach. Np."Karmel" - dlaczego jest w tym zbiorze? Myślę, że pokazuje - nie w prost, ale można się domyślać - opresyjny system panujący w zakonach, wypaczający psychikę młodych ludzi. Bohater ewidentnie miał problemy psychiczne i chyba w zakonie nikt nie zwrócił na to uwagi, nikt nie pomógł. Skończyło się tragicznie, podobnie jak z bratem, też zakonnikiem.
OdpowiedzUsuńNie do końca zgodzę się też z konkluzją dotyczącą "Beethovena..."Reporterka nie udzieliła głosu drugiej stronie, czyli tym psychologom, pedagogom (do których chcesz strzelać 😕). O to mam pretensje do Kopińskiej. Nie wiemy, jak chłopak zachowywał się w szkole, w internacie, jakie stwarzał problemy. A być może był bardzo trudny w kontaktach, skoro nawet brat nie chce mieć z nim nic wspólnego? Ten reportaż jest bardzo jednostronny, boję się, że i inne mogą zawierać niesprawiedliwe oceny. Ogólnie jednak cenię sobie pracę Kopińskiej, bo podejmuje ważne, trudne, często przemilczane tematy.
Nie zaprzeczam, że może mieć pan rację. Czasami pierwsze domysły są mylne.
Usuń