Tost. Historia chłopięcego głodu - Nigel Slater

 "Tost. Historia chłopięcego głodu" to autobiografia Nigela Slatera, która typową autobiografią nie jest. Pomimo, że zawiera informacje biograficzne, jest jednak... historią chłopięcego głodu. Główną rolę w tej książce pełni jedzenie. Reszta jest tłem. Bardzo istotnym oczywiście. Nigel Slater opisuje smaki, którym towarzyszą wydarzenia z jego życia. Z każdej strony wyłania się potrawa, jej smaki, zapachy, tekstura, wygląd potrawy na talerzu. Opisy są tak żywe, że czułam, jakbym miała konkretne danie przed nosem niemalże. Niestety nie zawsze były to miłe doznania, ale brytyjska rzeczywistość kulinarna z drugiej połowy poprzedniego stulecia była taka, a nie inna. Dla mnie ciekawe jednak było, jak autor pisał o jedzeniu, jak go doświadczał wszystkimi zmysłami. I do każdego dania historia z życia, które też nie było usłane różami. Z całości wyłania się postać Nigela, który dzisiaj jest osobistością kulinarną bardzo szanowaną na Wyspach Brytyjskich i nie tylko. Dzięki tej książce widać, jak Slater kształtował się na tego, kim jest. Jego tęsknota za smakiem jest bardzo poruszająca, podpatrywanie przepisu na ciasto cytrynowe z bezą, dążenie do celu. Autor pisze otwarcie, że jedzenie służy jakiemuś celowi, nawet u nas powszechne jest powiedzenie "przez żołądek do serca".

 Posługiwanie się jedzeniem do opisania historii swojego życia bardzo mi się podoba, tym bardziej, że sama biografia byłaby chyba bardzo smutna. A tu nie zabrakło poczucia humoru , angielskiego oczywiście :). Opowiadając o jedzeniu autor opowiada swoje życie, a opisy niektórych potraw są naprawdę wysmakowane i apetyczne. Czytanie tego było prawdziwą przyjemnością, poza paroma opisami, z którymi jak najbardziej zgadzam się osobiście, np. dotyczącymi picia mleka. Ale już opis tego, jaki powinien być tost czy pommes dauphinoise to już zupełnie co innego. Ogólnie opisy z życiorysu, moim zdaniem, były dopełniające z opisami dań, dobrze dopasowane. Uważam, że to książka szczególnie dla osób odbierających świat wszystkimi zmysłami i kochających dobre jedzenie.

Dowiedziałam się, że jest również zrobiony film z 2010 roku o tym samym tytule. Mam w planach go obejrzeć i porównać z książką.






Ocena książki: 10/10

Komentarze

  1. To raczej nie jest książka dla mnie, bo w moim życiu jedzenie nie odgrywa zasadniczej roli - jem, żeby żyć, oczywiście najchętniej to, co lubię, ale wyszukane potrawy, smaki, degustacje itp. zupełnie mnie nie fascynują.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz