Truchlin (tom 1) - Vojtěch Matocha
Truchlin to tajemnicza dzielnica Pragi, gdzie czas zatrzymał się sto lat temu. Nikt nie wie, dlaczego nie działa tam elektryczność: nie świecą lampy, nie jeżdżą tramwaje, nie gra radio, a telefon nie łapie zasięgu. Pewnego dnia złowieszcza ciemność Truchlina zaczyna rozlewać się na dalsze ulice i osiedla, wkrótce może objąć całą stolicę Czech.
Jirka, zupełnie przypadkiem, zostaje wplątany w rozgrywkę, od której zależy los miasta. Wraz z przyjaciółką, En, musi odkryć największą tajemnicę Truchlina i zapobiec zbliżającej się katastrofie. To nie lada wyzwanie, bo mroczna dzielnica nie lubi zdradzać swoich sekretów obcym, a do tego śladem dzieci podąża gang bezwzględnego biznesmena Klementa Hroudy.
Co skrywa niegościnna dzielnica? Kim był Dalibor Nápravník? Do czego służą żarówki wypełnione zielonym płynem? Dlaczego dziadek Jirki nie mówi wszystkiego? I czy cała Praga pogrąży się w ciemności?
Jest to moje pierwsze spotkanie z literaturą czeska, ale niezbyt owocne. Przede wszystkim nie za bardzo spodobała mi się fabuła, ponieważ wiąże się z poszukiwaniami, zagadkami i ucieczką przed przestępcami. A to coś zdecydowanie nie dla mnie! Plusem jest to, że nie brakuje zwrotów akcji. Już od samego początku, zostajemy wrzuceni w wir ciekawych i tajemniczych wydarzeń. W całej książce panuje świetna atmosfera, ale przeszkadzało mi to, że niektóre rzeczy, można było dość łatwo przewidzieć.
Przyznam szczerze, że niespecjalnie zżyłam się z głównymi bohaterami. Byli oni dla mnie dość obojętni, mimo to uważam, że zostali dość dobrze wykreowani. Co do stylu, to jest on płynny i lekki, więc udało mi się jakoś dobrnąć do końca książki.
Raczej nie będę sięgać po drugi tom.
Ocena książki: 4/10
Myślę, że to coś w moim guście. Może kiedyś przeczytam!
OdpowiedzUsuń👍
UsuńTeż nie jestem fanem czeskiej literatury.
OdpowiedzUsuń👍
Usuń