Dom Kalifa. Rok w Casablance - Tahir Shah

 

Podróż, przygoda, zagadka i humor w jednym tomie!

Mieszkający w Anglii Tahir Shah postanawia przenieść się do Maroka. Shah, pochodzący z szanowanego rodu afgańskich wojowników, nauczycieli, pisarzy i dyplomatów, od dawna odczuwał nieuświadomioną tęsknotę za kulturą arabską, od której został odcięty. Wyjazd do Maroka stanowi dla niego powrót do korzeni. Kupuje podupadłą posiadłość w Casablance, której niegdysiejszą świetność skrywają pajęczyny i kurz. Tytułowy Dom Kalifa jest nawiedzony przez złośliwego dżina Quandishe… A to nie koniec, na przemian zabawnych i mrożących krew w żyłach, przygód Shaha.

Początkowo podchodziłam sceptycznie do tej książki, nawet myślałam, żeby zrezygnować. Z czasem zrozumiałam, że myliłam się. Bardzo zaintrygowała mnie i wciągnęła kultura Maroka. Najciekawsze chyba były relacje między szefem, a jego pracownikami tzn. dozorcami, których dostaje w spadku od byłej właścicielki główny bohater. Ich relacje doprowadzały mnie nieraz do śmiechu, a zaraz potem do płaczu. Każde niepowodzenie chłopaka, który nigdy nie miał sługów pod sobą i nagle ma władzę są rozbrajające. Były chwile, gdy się ubawiłam czytając niektóre rozdziały, np. gdy idzie coś nie tak z remontem, winę ponoszą złe duchy (dżiny), które nie chcą zaakceptować nowych mieszkańców i za wszelką cenę chcą ich przepędzić, mimo że ci próbują jadłem kupić ich sympatię, by zażegnać spór, proces egzorcyzmów, by pozbyć się niechcianych dżinów polegający na paleniu haszyszu i wielu innych dziwactw. KUPA ŚMIECHU!!!

Podsumowując, była to dla bardzo pouczająca książka. Ciekawa i warta poświęconego jej czasu historia. 

Myślę, że ta pozycja jest idealna dla każdego, nie tylko dla tych, którzy chcą poznać kulturę Maroka. Polecam ją też tym, którym po prostu marzy się podróżowanie po świecie lub niezapomniana przygoda. Cieszę się, że miałam okazję czytać tak dobrą książkę!






Ocena książki: 9/10

Komentarze

Prześlij komentarz