Stary człowiek i morze - Ernest Hemingway

 

Opowiadanie pt.: Stary człowiek i morze powstało w 1951 roku w oparciu o opowieść starego Kubańczyka i własne doświadczenia pisarza sam przebywał na Kubie i uczył się łowić marliny. Zostało ono przyjęte z rozgłosem i entuzjazmem. Akcja utworu rozgrywa się u wybrzeży Kuby w ciągu czterech dni września miesiąca huraganów, w którym przychodzą wielkie ryby. Opowiadanie to ma bardzo prostą fabułę. Jest nią historia starego rybaka mieszkającego na wschodnim wybrzeżu Kuby i łowiącego ryby w Golfsztromie. Stary rybak nie złowił od dawna żadnej ryby, mija właśnie osiemdziesiąty czwarty dzień jego niepowodzeń, gdy wypływa ponownie na połów. Tym razem postanawia jednak wypłynąć daleko poza zwyczajowo przyjętą przez miejscowych linię przybrzeżnych wód, postanawia popróbować szczęścia w niebezpiecznym oddaleniu od ludzi i od ich spraw. Tam poszukuje swego celu wielkiej ryby.

Hemingway to nie moja literatura. "Starego człowieka i morze" nie uważam za książkę złą. Czy porusza ważne wątki? Na pewno. Czy jest napisana "dobrze"? Pod pewnymi względami na pewno, choć moim zdaniem nie jest to żadne arcydzieło. Czy uważam tego pisarza za geniusza, a jego utwory za genialne tudzież arcydzieła? Nie...

W szkole powieść ta wynudziła mnie niemiłosiernie. 

Początkowo gdy czytamy o losie biednego rybaka, książka wciąga. Jesteśmy gdzieś daleko na wybrzeżu i relaksujemy się. Połów na który udaje się rybak jest wydarzeniem wokół którego kręci się cała książka. Jednak według mnie Hemingway koncertowo skopał potencjał jaki zbudował do tej pory. Od opisu samotnego człowieka w walce z wielką rybą oczekujemy głębokiego, psychologicznego portretu i refleksji. Tymczasem otrzymujemy, co prawda wierne i działające na wyobraźnię opisy fizycznej walki wątłego rybaka z potężną rybą, ale poza tym to bohater zdaje się być nieobecnym duchem i w tej wątłej, cielesnej otoczce nie ma żadnej głębi której tak wyczekiwałam. Zawiodłam się potwornie.







Ocena książki: 3/10

Komentarze

  1. Z opisu myślę, że to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Głębia jest, tylko niewidoczna na pierwszy rzut oka Czytelnik musi ją sobie sam dopowiedzieć. Hemingway stworzył styl pisarski (zbliżoy do stylu reporterskiego) nazywany "górą lodową" - tylko 8% góry wystaje ponad wodą, reszta jest ukryta w głębi. Podobnie w jego utworach - przedstawione jest tylko to, co niezbędne, żeby zrozumieć treść, reszta pozostawiona jest wyobraźni czytelnika (np. uczucia bohaterów). Czytelnik przyzwyczajony do stylu takiego, jak np. w "Ani z Zielonego Wzgórza", gdzie podane jest "na tacy", co Ania myślała, czuła, wyobrażała sobie, o czym marzyła itp., czuje się zawiedziony prozą, w której opisane są tylko działania bohatera. Dlatego rozumiem rozczarowanie "Starym człowiekiem...". Mnie się to opowiadanie podoba - czytam dużo reportaży w prasie, więc jestem przyzwyczajony do minimalistycznego stylu, jakim posługuje się Hemingway.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też ta książka się podobała pod względem przesłania dlatego dałam ocenę 3/10, ale resztę odjęłam za ten minimalistyczny styl - a poza tym niektóre reportaże nawet w formie książki nie są tak minimalistyczne, ja ta lektura. W gimnazjum przeczytałam ją z przymusu, teraz w tym wieku nawet bym nie przeczytała...

      Usuń
  3. A może w starszym wieku okazałaby się bardziej przystępna?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za łowieniem na morzu, więc to chyba nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz