Latarnik - Henryk Sienkiewicz

 

Skawiński to starszy człowiek, wieloletni tułacz, który marzy o miejscu, w którym znajdzie ostateczną przystań, spokój i odpoczynek po trudach życia. Kiedy dostaje pracę w stojącej na uboczu latarni morskiej, wydaje mu się, że znalazł wreszcie to, czego szukał. Potem jednak dociera do niego niespodziewana przesyłka i zmienia znów całe jego życie. Jednak Skawiński wcale tego nie żałuje...

Jeśli chcecie wiedzieć, dlaczego i co było w paczce, przeczytajcie ten utwór!

Akcja rozgrywa się w Ameryce Środkowej, w Panamie, głównie w latarni morskiej przy miasteczku Aspinwall nad Zatoką Moskitów. Najważniejszym elementem noweli jest psychiczne wnętrze człowieka – historia latarnika i jego rozważania. Skrótowo ukazana jest transformacja w człowieka zrezygnowanego oraz targanie nostalgią. Głównym bohaterem jest Polak o nazwisku Skawiński, liczy sobie 70 lat lub więcej, wiedzie życie pustelnika, ma "cierpliwość Indianina i wielką spokojną siłę oporu, jaka płynie z prawości serca" i udaje mu się dostać posadę latarnika. Mnóstwo przeróżnych przeżyć ma za sobą, swoją tułaczką zwiedził większość świata szukając miejsca dla siebie. Winą za osobiste niepowodzenia obarcza Rosję, która będąc zaborcą krzywdzi Polaków.

Jest ciekawa scena w której Skawiński otrzymuje książkę. Ona wnosi blask do jego życia, pobudza wyobraźnię i wchłania go. To również można odnieść do każdych świetnych dzieł literatury lub treści głęboko związanych z przeżyciami danego czytelnika. W tym konkretnym przypadku stanowi element polskości, wyraża tęsknotę za ojczystym krajem – jakie to dzieło, to proszę zajrzyjcie do tej noweli.

Dobrze, że są umieszczone przypisy wyjaśniające przestarzałe słownictwo – język drugiej połowy XIX wieku – dzięki temu treść odbiera się bardzo zrozumiale.








Ocena książki: 9/10



Komentarze

  1. Niewątpliwie ciekawa historia i dobrze napisana, ale dla mnie trochę naciągana w celach propagandowych. Sienkiewicz w "Trylogii" koloryzował przeszłość "ku pokrzepieniu serc", a w "Latarniku" próbuje czytelnikom wyciskać łzy nad losami emigranta, zapominającego o świecie przy czytaniu "Pana Tadeusza". Złośliwi, którzy nie lubią naszej narodowej epopei (ja do nich nie należę!), twierdzą, że Skawiński pewnie zasnął nad lekturą z nudów. Coś może być na rzeczy. 😆

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak owszem, może i mieć pan rację, choć ja nie dostrzegałam tam propagandy. Trochę pan przesadził z tym wyciskaniem łez - jest po prostu wzruszająca. Ja mimo iż nie przepadam za "Panem Tadeuszem" uważam, że Skawiński zakochał się w tej książce i dlatego zapominał o całym świecie. Może i ja kiedyś docenię tą epopeję, tak jak Skawiński.

      Usuń

Prześlij komentarz