Dolina Tęczy - Lucy Maud Montgomery

 

Tym razem jest to opowieść o sześciorgu dzieciach Ani i o ich przyjaciołach. Na plebanię przybywa nowy pastor, wdowiec z czwórką dzieci. Faith, Una, Carol i Jerry szybko zaprzyjaźniają się z dziećmi ze Złotego Brzegu. Pewnego dnia odnajdują też całkiem przypadkowo małą uciekinierkę, Mary Vance - osobę o zaskakującej osobowości.

To już siódmy tom perypetii Ani Shirley-Blythe. Kiedy ją poznawaliśmy, była zagubioną sierotką przygarniętą przez podstarzałe rodzeństwo mieszkające na Zielonym Wzgórzu. Obserwowaliśmy, jak zawiera pierwsze przyjaźnie, jak stara się odnaleźć swoje miejsce w Avonlea. W kolejnych tomach czytaliśmy z wypiekami na twarzy o tym, jak Ania się zakochuje i jak postanawia z ukochanym Gilbertem stworzyć rodzinę. Dowiadywaliśmy się też o tym, jak wyglądały studia w tamtych czasach oraz mieliśmy okazję zobaczyć Anię w roli nauczycielki.

Sięgając po „Dolinę Tęczy” miałam nadzieję, że po świetnie opowiedzianej historii dziewczynki, a później młodej kobiety tutaj dostaniemy opowieść o kobiecie już dojrzałej, żonie i matce. Zakładałam, że będzie to książka, do której będę wracać za kilka, kilkanaście lat aby w mojej ukochanej Ani podbierać dla siebie jakieś życiowe prawdy. Uczciwie przyznać muszę, że pod tym względem srogo się zawiodłam. Ale po kolei.

Głównymi bohaterami książki są dzieci. Te ze Złotego Brzegu, oraz z plebanii. Poza tym poznajemy też szalenie czupurną i trochę jak na tamte czasy wulgarną Marysię Vance. Opowieść jest przepełniona swojskim klimatem nadmorskiej, kanadyjskiej wsi końca XIX wieku. Dzieci spędzają swój wolny czas bawiąc się w Dolinie Tęczy, czyli przyjemnej polance nieopodal strumyka, która – w zależności od ich wyobraźni – jest polem bitwy, wystawną salą jadalną, albo miejscem nawiedzonym przez duchy. Obok dziecięcych zabaw jesteśmy też świadkami nowych i starych romansów, których głównymi bohaterkami są dwie stare panny, siostry West.

Ania i Gilbert to postacie nawet nie drugoplanowe, a trzecioplanowe. Czasem są wspominani w rozmowach i myślach innych mieszkańców wioski, ale to wszystko. Niestety, o naszych ulubieńcach z poprzednich części nie dowiadujemy się tutaj praktycznie niczego nowego. Ot, Maryla się starzeje. Tyle, koniec, kropka. Szkoda, bo przyjemnie byłoby dowiedzieć się, co tam słychać u naszych starych znajomych.

Co do samej Ani jeszcze...ech. Kiedy autorka już dopuszcza ją do głosu, to Ania płynie. Naprawdę, mówi niczym na haju. I jasne, ta bohaterka zawsze miała tendencję do snów na jawie i kwiecistych opisów, ale tutaj to już szaleje. Nie można z nią porozmawiać o niczym, bo zaraz odlatuje i zastanawia się - na przykład - czy jak po śmierci wróci jako duch, to czy będzie mogła być niczym wiaterek, który muska delikatnie łodyżki żonkili. Pogadane. Gdyby podobne teksty były wyrównane scenami z Anią, która zachowuje się jak na matkę i żonę przystało, byłoby to jeszcze do zniesienia. Myślę, że dlatego kompletnie nie przeszkadzało mi to w poprzednich tomach. A tak, jest po prostu karykaturalnie.

Autorka zaskoczyła mnie jednak, sięgając tutaj po postać Mary Vance. Jest to dziewczynka z tragiczną przeszłością, której się przed nami nie ukrywa. Bohaterka ta otwarcie opowiada o tym, jak kobieta, z którą mieszkała, ją maltretowała i pokazuje przy tym siniaki. Lucy Maud Montgomery robi z niej w pewnym momencie czarną owcą pośród dzieciarni, ale jest to jedna z lepiej opisanych postaci w tym tomie i chyba taka, którą polubiłam najbardziej ze wszystkich dzieci z Doliny Tęczy.

Tak jak po inne tomy z serii sięgam i sięgać będę często powtórnie, tak nie sądzę, żeby ciągnęło mnie jakoś prędko do "Doliny Tęczy". Ze wszystkich części ta podobała mi się najmniej. Zależało mi na dojrzałej powieści, tymczasem dostaliśmy kolejną opowiastkę o dzieciach, dodatkowo dość miałkich i wyidealizowanych. Ania - lepiej nie mówić. Szukając plusików, mogę wspomnieć jeszcze o przygotowywaniu czytelnika na to, co spotka nas w kolejnej części, bowiem autorka zapowiada nam już tutaj zbliżającą się Wielką Wojnę i przepowiada, że nasi mali chłopcy wyrosną na mężczyzn, którzy pojadą się bić, a dziewczynki będą musiały zmierzyć się ze złamanymi sercami. 









Ocena książki: 6/10

Komentarze

  1. Czytałam, ale nie bardzo mi podeszło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Duchy to mnie od razu zniechęcają. Nie lubię takich naiwności. Nie dziwi mnie, że ocena niższa niż poprzednich części.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz