Balladyna - Juliusz Słowacki

 

Jeden z najbardziej znanych dramatów Juliusza Słowackiego - opowieść o dwóch siostrach, Alinie i Balladynie, które, by rozstrzygnąć spór o rękę księcia Kirkora, postanawiają nazbierać w lesie malin.

Lektura z którą zapoznałam się w podstawówce, 

Goplana, nimfa czuwająca nad jeziorem Gopło, zakochuje się w wiejskim pijaku Grabcu. Ponieważ jednak Grabiec spotyka się z niejaką Balladyną, Goplana postanawia wydać dziewczynę za bogatego hrabiego Kirkora. Jednak za sprawą nierozwagi jej chochlików, Kirkor zakochuje się zarówno w Balladynie, jak i jej młodszej siostrze, Alinie. Chcąc pozbyć się rywalki, Balladyna zabija Alinę.

Oprócz klasycznego wymiaru winy i kary oraz odrzucenia wartości w drodze do władzy (przy czym, w mojej niepopularnej opinii, Balladyna wcale nie żałowała swoich czynów, bała się jedynie kary, a to nie to samo), mamy tu wspaniałą baśniową otoczkę. Mamy słowiańszczyznę, co prawda całkowicie ahistoryczną, ale jednak w jakiś sposób fascynującą i rozbudzającą ciekawość. I o ile inne dzieła polskich romantyków, w tym samego Słowackiego, mogą czasami wydawać się zbyt poważne i na siłę podniosłe, tak ,,Balladyna” to historia, która, mimo tragicznego wymiaru, nie jest pozbawiona elementów humorystycznych i wspaniale bawi się konwencją, parodiując choćby motywy szekspirowskie w postaci Goplany zakochanej w Grabcu czy nawet samą miłość romantyczną, ucieleśnianą przez Filona.

Nie można też zapomnieć o kreacji głównej bohaterki. Balladyny, która w moim odczuciu nie żałowała swoich czynów, ale długo ukrywała swoją prawdziwą naturę, pozując na osobę lepszą niż w rzeczywistości, zapewne na skutek wychowania. Z czasem Balladyna odrzuca kolejne zasady moralne, marząc jedynie o władzy i awansie społecznym.

Nie wiem, co jeszcze mogę napisać o tym dramacie, biorąc pod uwagę, że omawiały go i interpretowały osoby znacznie mądrzejsze ode mnie. Po prostu bardzo polecam ten dramat, zwłaszcza na początek poznawania polskiego romantyzmu.






Ocena książki: 9/10



Komentarze

  1. Z dramatów romantycznych obecnych w lekturach szkolnych "Balladynę" uważam za najbardziej przystępną dla młodzieży. Ale na podstawówkę to jednak chyba za trudna lektura - uczniowie rozumieją ją powierzchownie, mimo że nauczyciel ją na lekcjach objaśnia. Efekt jest taki, że spora grupa uczniów na egzaminie po 8. klasie traktuje Balladynę jako postać pozytywną, która może być wzorem do naśladowania ze względu na ambicję i upór w dążeniu do celu. Zupełnie nie dostrzegają, że metody działania, które obrała, całkowicie ją dyskwalifikują. Tak to jest, jak się serwuje małolatom zbyt poważną lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam. Uczniowie różnie ją interpretują. Nie rozumieją poczynań głównej bohaterki, uważają, że główny bohater zawsze musi być pozytywny, a nie zawsze tak jest. Główni bohaterowie bywają czarnymi charakterami, co nie zawsze powinno nam się podobać, a szczytem wszystkiego jest stawianie takich bohaterów za wzór cnót. Nie rozumiem takich osób.

      Usuń
  2. Ja Balladyny nigdy nie brałem ze wzór wszelkich cnót. Bardziej już lubiłem Alinę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz