Ania ze Złotego Brzegu - Lucy Maud Montgomery

 

Kolejny tom przygód rudowłosej Ani to przede wszystkim opowieść o domu, jaki stworzyli Ania i Gilbert. Złoty Brzeg to miejsce, w którym ich dzieci marzą o dalekich podróżach, przeżywają pierwsze przygody, dowiadują się kim są.

,,Ania ze Złotego Brzegu” wbrew tytułowi nie jest opowieścią o samej Ani Shirley-Blythe, a jej dzieciach, które wychowuje wspólnie z Gilbertem w małej wiosce Glen St. Mary. Tempo i klimat tej książki jest więc inne, niż w przypadku wcześniejszych tomów, gdzie poznawaliśmy losy dorosłej Ani, znów wracamy tu do perspektywy dzieci i to dzieci wychowanych w szczęśliwych, wręcz cieplarnianych warunkach. Nie zabraknie tu jednak smutku i tragedii.

Minęło kilka lat od kiedy Ania i Gilbert opuścili mały Wymarzony Domek i zamieszkali w Złotym Brzegu. Ania zaakceptowała kolejną zmianę w swoim życiu i pokochała swój nowy dom, a także rodzinę składającą się z pięciorga dzieci – żywego i pełnego energii Jima, romantycznego Waltera, bliźniaczek Nan i Diany oraz małego, rozpieszczanego przez służącą Shirleya. Wkrótce do tej gromadki dołącza nowe dziecko, Berta Maryla zwana Rillą. Pociechy Ani spędzają beztroskie dzieciństwo, od czasu do czasu przerywane drobnymi kłopotami, z którymi zawsze mogą zwrócić się do mamy.

W porównaniu do ,,Wymarzonego Domu Ani” na którym nie raz uroniłam łzę, ,,Ania ze Złotego Brzegu” jest historią sielską, pełną rodzinnego ciepła i humoru. Mamy tu do czynienia z przygodami dzieci, dzieci, które wpadają w tarapaty i mają swoje smutki, ale wychowane w kochającym domu, zawsze mogą liczyć na wsparcie. Wiem, że niektórym ta sielanka będzie przeszkadzać, natomiast spotkałam się z opinią, że Montgomery opisała tu życie, jakie sama chciała prowadzić – książka powstała już po I wojnie światowej, która zostawiła trwały ślad w psychice autorki, a jej rodzinne życie również nie było sielskie (jej drugi synek zmarł, a mąż miał problemy emocjonalne). ,,Ania ze Złotego Brzegu” opisuje idealną rodzinę, która wynagradza Ani smutne dzieciństwo i w której czuje się na swoim miejscu. I myślę, że każdy z nas potrzebuje od czasu do czasu takiego pokrzepienia. Jest tu też to, co zawsze stanowiło siłę książek Montgomery – opisywanie prostego, codziennego życia, w sposób, który wydaje się fascynujący.

Jednak ,,Złoty Brzeg” wcale nie udaje, że świat jest cudowny i bezproblemowy. Na marginesie dostajemy ludzkie dramaty, i to dramaty związane z życiem rodzinnym. Z biegiem czasu rodzeństwo Blythe zdaje sobie sprawę, że nie każde dziecko prowadzi tak dobre życie jak oni, że są rodziny ubogie i nieszczęśliwe, pełne przemocy i pijaństwa. I chociaż ostatecznie oni wrócą do swojego ciepłego, spokojnego domu, czytelnik wie, że nie wszyscy mają taką szansę. Mocny jest opis pogrzebu podczas którego szwagierka zmarłego wyznaje, że ów mężczyzna, uważany za wzorowego z powodu chodzenia do kościoła i płacenia długów, znęcał się psychicznie nad obiema swoimi żonami… a w ówczesnym świecie bardzo trudno byłoby się wyrwać z takiego związku. Samo zakończenie, gdy Ania podejrzewa, że Gilbert już jej nie kocha i myśli o innej kobiecie, chociaż zostawiające czytelnika z poczuciem happy endu, daje świadomość, że ideałów nie ma, a w sytuacji, gdy jakaś mężatka naprawdę byłaby zaniedbywana i zdradzana, pozostałoby jej tylko ukrywanie swojego cierpienia przed ludźmi, bo przecież przyzwoita protestantka nie może odejść od męża.

Bardzo polecam Wam zagłębić się w świat rodziny ze Złotego Brzegu, może nieco przesłodzony, ale dający poczucie ciepła i dobroci.








Ocena książki: 9/10

Komentarze

Prześlij komentarz