Ania na uniwersytecie - Lucy Maud Montgomery
Po dwóch latach pracy w szkole przed Anią otwiera się perspektywa studiów uniwersyteckich.
Razem z nią naukę na uniwersytecie rozpoczynają: Priscilla, Karol i... Gilbert.
Pierwsze doświadczenia literackie i miłość - oto co wypełnia czas niezwykle pilnej studentki.
,,Ania na uniwersytecie” to trzeci i chyba najbardziej romantyczny tom Ani z Zielonego Wzgórza. Nasza bohaterka dorasta i coraz częściej musi porzucać swoje romantyczne myślenie na rzecz tego bardziej przyziemnego. Jednocześnie pozostaje dziewczyną otwartą, przyjacielską, a także ambitną i dążącą do realizacji swoich marzeń. Tym razem Ania opuszcza Avonlea i udaje się na studia do Redmond. Spotyka tam nowych przyjaciół, zdobywa wiedzę i rozwija się, m.in. wraca do dziecięcych marzeń o karierze literackiej. Ania poznaje nowych przyjaciół, ale jednocześnie nie traci kontaktu ze starymi, zwłaszcza Dianą i Gilbertem. Ten ostatni zawsze trwa przy przyjaciółce, podświadomie licząc jednak, że ta spojrzy na niego nie tylko jak na kolegę. Na drodze Ani pojawia się jednak wielu innych panów, którzy spróbują zdobyć jej uczucia.
Lucy Maud Montgomery opisuje ciepły, przyjazny świat, w którym ludzie potrafią się lubić i szanować, mimo różnicy charakterów. Rozmowy Ani z nowymi przyjaciółmi, przepychanki słowne czy refleksje nad życiem są cięte, ciekawe, po prostu w punkt. Montgomery opisywała tak naprawdę zwykłe życie, gdzie nie spotykają nas niezwykłe przygody, ale w tej zwyczajności jest piękno i czar. Do tego wszystko to opisała cudownym, bardzo obrazowym językiem. I niestety, tu moje uwagi do wydawnictwa Bellona. Na początku książki mamy informację, że została nie przetłumaczona, a ,,opracowana literacko”, a to znaczy, że wydanie to różni się od oryginału. Mam wrażenie, że tłumaczka bardzo uprościła język, pozbawiła go tego starodawnego czaru, skróciła niektóre dialogi, wtrąciła wiele kolokwializmów. Niestety, w powieści została też zastosowana swoista ,,cenzura” odnośnie elementów obyczajowości, takich jak usypianie zwierząt czy niechęć do cudzoziemców, co uważam za duże nadużycie. Można było dodać stosowny przypis, jeśli redakcja bała się, że dla dziecka niektóre fragmenty mogą być niezrozumiałe, poza tym nie sądzę, by mądre, dobrze wychowane dziecko nagle zaczęło usypiać koty, bo próbowały to zrobić (czego potem żałowały) bohaterki książki z innej epoki. Niestety, to wydanie odbiera powieści Montgomery nieco magii za którą ją uwielbiam.
Jak wspominałam, ,,Ania na uniwersytecie” to najromantyczniejszy tom serii, choć w pewnym sensie opowiada o porzuceniu przez Anię jej wizji romantyzmu i miłości. Nasza bohaterka zawsze marzyła o księciu na białym koniu, idealnym mężczyźnie o poetyckiej duszy, którego pokocha od pierwszego wejrzenia. Tymczasem musi nauczyć się, że nie każdy postrzega miłość i małżeństwo w taki sposób, że wielu mężczyzn będzie ją postrzegało głównie jako kandydatkę na gospodynię. I chociaż Ania ma szansę na prawdziwą, szczęśliwą miłość u boku Gilberta, to odrzuca go, ponieważ nie potrafi pogodzić swojej wizji miłości z charakterem chłopaka. Seria o Ani pięknie pokazuje, że prawdziwe uczucie powinno opierać się przede wszystkim na przyjaźni i szacunku, nie na poetyckich wyznaniach, i że to jest naprawdę piękne i romantyczne. Ania musi też zrozumieć, że jej przyjaciele prowadzą prozaiczne życie, mają prozaiczne problemy i nie każdy jest zainteresowany podążaniem z nią po ścieżkach fantazji. Jednak nie ma w tym przesłaniu moralizatorstwa, raczej piękno ukazanie dnia codziennego oraz różnorodności, szacunku i zrozumienia wobec tych, którzy myślą i żyją inaczej.
Chociaż do samego wydania mam dużo zastrzeżeń, to ,,Ania na uniwersytecie” sama w sobie jest cudowną, pięknie napisaną powieścią, którą warto przeczytać i się w niej zakochać.
Wkrótce dodam też kolejne tomy, abyście i Wy poznali dalsze losy "bujającej w obłokach" Ani.
Ocena książki: 9/10
Coś niecoś kojarzę z serialu, bo dalszych części nie czytałem. Oglądało się przyjemnie.
OdpowiedzUsuńJa też oglądałam nie raz filmy o Ani - za każdym razem wzruszały mnie i rodziców do łez.
UsuńOglądałam, kiedyś taki film😉
OdpowiedzUsuńJa też i to nie raz. Polecam przeczytać książkę ;)
Usuń