O księżycu z komina domu na wzgórzu - Ariadna Piepiórka
Nie chodzi o to, by patrzeć na świat przez różowe okulary, ale by w jego szarościach dostrzegać to, co ważne, dobre i piękne.
Michał przeprowadza się na wieś, gdzie poznaje klasowe „dziwadło”. Wiktora. Właściciela niezwykłego Skarbca, małego filozofa, chłopaka, którego promienisty uśmiech potrafi rozświetlić najgorszy mrok, przezwyciężyć ludzki gniew, nienawiść, chorobę...
Wzruszająca opowieść o magii otaczającej rzeczywistości, tajemnicy życia i śmierci oraz o przyjaźni, która połączyła chwalipiętę, mieszczucha, babochłopa, histeryczkę i szkolnego agresora. To przygoda, która rozpoczęła się od nudnego zadania z przyrody, a przeniknęła w zakamarki domu na wzgórzu, od lat budzącego fascynację i lęk, i tak naprawdę nigdy się nie skończyła.
Książka wychodzi poza wszelkie schematy patrzenia i uwrażliwia na to, wobec czego pozostajemy obojętni, a nawet bezradni.
Świat, który nas otacza, jest mało idealny i wciąż dostarcza nam nowych, nie zawsze miłych bodźców. A to nastręcza niemały dylemat rodzicom - jak rozmawiać z dziećmi na „trudne tematy” - o przemocy, trudnych przyjaźniach, o dojrzewaniu, o życiu i śmierci. A może lepiej się nie wychylać i poczekać aż dzieci same zaczną pytać? A może wystarczy założyć na nos różowe okulary i udawać, że takie rzeczy w ogóle nie istnieją? Otóż, Kochani, istnieją i nasze dzieci doświadczają ich każdego dnia. A cała sztuka oswajania się z nimi polega na tym, żeby podczas rozmowy dobrać odpowiednie słowa.
I tutaj z wielką pomocą przychodzi Ariadna Piepiórka, której książkę chciałam Wam dzisiaj gorąco polecić.
Mowa o książce „O księżycu z komina domu na wzgórzu”, wspaniałej lekturze, która może stać się powodem, albo też przedwstępem do poważnej rozmowy.
Narratorem historii jest Michał, chłopiec, który próbuje odnaleźć się zarówno w świecie po rozwodzie rodziców, jak i w nowym środowisku rówieśniczym. To, jak należy przypuszczać nie jest łatwe. Zwłaszcza, że w środku roku szkolnego dochodzi do klasy o ustalonych zasadach, w której są z góry narzucone i zajęte role tyrana, klasowego świra i pozamykane paczki przyjaciół. Jak się znaleźć w takim zamkniętym kręgu? Dołączyć do nękających, czy nękanych? To główne dylematy, z którymi Michał musi się zmierzyć na początku. Jednak najważniejsza próba przychodzi wówczas, kiedy chłopiec poznaje klasowego świra. I tu na pierwszy plan historii wysuwa się Wiktor, chłopiec niebanalny, inny, dziwny, odrzucany, bo nierozumiany. Przed Michałem życie stawia trudny wybór – bratać się z wyrzutkiem i sam zostać uznany za świra, czy dołączyć do szkolnej elity. I mimo że początkowo się wzbrania, to jednak małymi krokami, ostrożnie wchodzi do świata Wiktora i zaczyna patrzeć na życie jego oczami. Wówczas okazuje się, że ten świat jest pełen piękna, dobroci, szacunku i współczucia. Okazuje się, że nie ma w nim fałszu, knowań i złości.
Splot wydarzeń, a dokładniej projekt przyrodniczy, zmusi do wspólnej pracy Wiktora, Michała, klasowego agresora i kilku innych bohaterów książki. I ten czas, paradoksalnie, okaże się dla wszystkich fantastycznym doznaniem. Każde z dzieci, przez ten krótki czas, dotknie życia w zupełnie inny sposób niż wcześniej. I każde z pewnością zapamięta Wiktora do końca życia.
Koniec historii jest trudny, bolesny i wydaje się mocno niesprawiedliwy. Niemniej z pewnością sprawi, że czytelnik spojrzy na wiele spraw zupełnie inaczej.
„O księżycu z komina domu na wzgórzu”, to swoisty przewodnik po życiu dla każdego nastolatka. To wzruszająca i pełna mądrości opowieść o trudnych relacjach, ludzkiej naturze i związanych z nią typowych błędach. Ale też pokazuje jak owe błędy naprawiać, łamać stereotypy i iść pod prąd. Uczy, jak zbroić się empatią, przyjaźnią i zrozumieniem. Tłumaczy, że „nie chodzi o to, by patrzeć na świat przez różowe okulary, ale by w jego szarościach dostrzegać to, co ważne, dobre i piękne”.
Ocena książki: 10/10
Brzmi bardzo pozytywnie, więc może to powinna być lektura w podstawówce?
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że tak! Powinna być lekturą w szkole. Może wtedy uczniowie bardziej by się szanowali i nie dokuczali sobie. Na świecie powinno być więcej takich Wiktorów, którzy np. o śmierci, ptakach, chmurach i innych tematach mówią we wspaniały sposób.
UsuńByłaby okazja do porozmawiania na lekcjach o takich sprawach. Ale zdaniem naszych polityków rządzących oświatą, ważniejsze są opowieści o zamierzchłych czasach i umieraniu za ojczyznę. ☹
UsuńTak 😊. Zgadzam się z panem. Zwłaszcza, że teraz do kanonu lektur w szkole podstawowej mają dojść książki Karola Wojtyły, np. Tryptyk i Pamięć i Tożsamość - jak można tak młode dzieciaki katować taką trudną tematyką? 😨 Ja w szkole średniej próbowałam przeczytać i nie dałam rady, a co dopiero mniejsze dzieci. A całkowitym absurdem jest też dodanie dla szkół średnich Władców Pierścieni a zabranie Stowarzyszenia umarłych poetów (mam zamiar oglądnąć film, gdyż książka jest ciężkawa).
UsuńCzytałam. Wspaniała! Chociaż na początku nie bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńMnie się podobała od samego początku 😉
UsuńCiekawe...
OdpowiedzUsuń