Kłamstwa Locke'a Lamory - Scott Lynch
Powiadają, że Cierń Camorry to niezwyciężony fechmistrz, złodziej nad złodziejami, duch, który przenika ściany. Pół miasta wierzy, że jest legendarnym bohaterem i obrońcą biedaków; druga połowa uważa, że opowieści o nim to mit dla głupców. Jedni i drudzy się mylą. Drobny i słabo władający rapierem Locke Lamora rzeczywiście jest (ku swemu utrapieniu) Cierniem Camorry. Z pewnością nie cieszy się z plotek towarzyszących jego wyczynom – a specjalizuje się w najbardziej złożonych oszustwach. Istotnie, okrada bogatych (kogóż innego warto okradać?), ale biedni nie oglądają ani grosza z jego zdobyczy. Wszystko, co zdobędzie, przeznacza na użytek swój i swojego nielicznego gangu złodziei: Niecnych Dżentelmenów. Wielobarwny i kapryśny światek przestępczy wiekowej Camorry jest ich jedynym domem. Niestety, w ostatnich czasach nad miastem zawisło widmo tajemnicy, która grozi wybuchem wojny gangów i rozdarciem półświatka na strzępy. Locke’a i jego przyjaciół, wplątanych w śmiertelną rozgrywkę, czeka niezwykle trudna próba pomysłowości i lojalności. Jeśli chcą żyć, muszą z niej wyjść zwycięsko.
Cieszę się, że wreszcie skończyłam. A ciągnęło mi się to prawie dwa tygodnie. Muszę przyznać, że książka ma potencjał, jak zresztą wynika z opisu...
Fabularnie - są złodzieje i ZŁODZIEJE. Locke należy do tych ostatnich. Genialny oszust, specjalizujący się w skomplikowanych przekrętach, mistrz podstępu i kamuflażu. Dla swoich przyjaciół z gangu Niecnych Dżentelmenów gotowy jest oddać życie. Niestety, nadchodzi ktoś sprytniejszy, kto gotów jest obrócić małą rodzinę Locke'a i jego rodzinne miasto w perzynę, a wszystko w imię zemsty. I znów następują kolejne podstępy ,zdrada goni zdradę, krew leje się strumieniami, od kuchennej łaciny aż uszy więdną... I wszystko byłoby fajnie ,gdyby nie fakt, że książka jest przegadana.
Starałam się. Naprawdę. Jak to mówią, do trzech razy sztuka - i trzy razy w przeciągu trzech tygodni podchodziłam do tej książki. Trzeci raz był dzisiaj w pewnej poczekalni, gdzie jedynym alternatywnym zajęciem było gapienie się w ścianę. I... wiecie co? Gapienie się w ścianę okazało się ciekawsze.
Po dojściu do owego wniosku, powiedziałam Lockemu zdecydowane NIE. Tak więc weźcie pod uwagę, że moja opinia dotyczy pierwszych kilku rozdziałów, nie wiem, może kilka stron dalej autor dostaje nagłego przypływu geniuszu i stąd te wszystkie superlatywne recenzje... Ja do tego momentu nie dotrwałam.
Co mnie pokonało? Chaotyczna narracja wraz z niepotrzebnymi i dezorientującymi przeskokami czasowymi, nadmiar opisów - zwłaszcza miejsc i budynków - a przede wszystkim: brak ciekawych bohaterów. Bo bohaterowie nie są ciekawi. To najbardziej stereotypowe zakazane gęby, jakie można sobie wyobrazić. Kupa przekleństw? Check. Kapłan-oszust? Check. Mistrz złodziei? Check. Szczwany łobuz na pierwszym planie? Check. Z tym jeszcze, że wspomniany łobuz bynajmniej nie jest dobrze napisany. Autor bardzo usilnie stara się nam wmówić, że Locke to inteligentny i charyzmatyczny krętacz, geniusz wśród złodziei... tyle że nie. Przykro mi to mówić, ale talent aktorski, zapał i szczeniacka brawura bynajmniej oznakami inteligencji nie są. To po prostu talent aktorski, zapał i szczeniacka brawura. Za to dowodów głupoty i lekkomyślności Locke'a mamy aż zanadto. Ot, czy tak trudno byłoby przewidzieć, że udawanie chorego na zarazę w karczmie pełnej ludzi skończy się powszechną paniką? Ano właśnie.
Krótko - autor zdecydowanie przesadził z opisywaniem. Opisuje miejsca, opisuje jakieś stare historie, religie i inne niezwiązane w danym momencie z fabułą duperele, opisuje nam wreszcie postacie wraz z ich charakterem - po czym nie robi nic, by słowa te potwierdzić.
Ocena książki: 3/10
Nie chcę polemizować, bo książki nie znam. Jednak zwróciły moją uwagę "niezwiązane z fabułą duperele". Czasami te duperele są ważniejsze od fabuły, ale być może nie w tej książce?
OdpowiedzUsuńW takim razie proszę zerknąć na ebook który przesłałam to się pan przekona.
Usuń👍
UsuńNie moje klimaty...
OdpowiedzUsuńRozumiem.
Usuń