Zaginiona Księga Bieli - Wesley Chu, Cassandra Clare
Dla Magnusa Bane’a, Najwyższego Czarownika Brooklynu, i Aleca Lightwooda, Nocnego Łowcy, śmiertelnie niebezpieczna wyprawa będzie doskonałą okazją do kolejnej niezwykle romantycznej podróży!
Magnusowi Bane’owi i Alecowi Lightwoodowi wszystko układa się świetnie: nareszcie mieszkają razem we wspaniałym domu, a ich syn, mały czarnoksiężnik o imieniu Max, właśnie uczy się chodzić. Na ulicach Nowego Jorku panuje cisza i spokój – przynajmniej jak na nowojorskie standardy – ale to tylko pozory. Pewnej nocy dwóch starych znajomych Magnusa włamuje się do niego i kradnie potężną Księgę Bieli. Magnus i Alec muszą podążać za złodziejami aż do Szanghaju i zwołać wiernych sojuszników, a przecież ktoś powinien zaopiekować się ich dzieckiem. Sprawy nie ułatwia im także dziwna, świecąca rana na ciele Magnusa. Czarnoksiężnik i Nocny Łowca dowiadują się, że czeka na nich znacznie poważniejsze zagrożenie, niż spodziewali się na początku. Magia Magnusa staje się niestabilna, a jeśli nie powstrzymają demonów przed zniszczeniem miasta, być może będą musieli podążać za nimi aż do wielkiego źródła zła – do królestwa umarłych. Czy uda im się uratować świat przed zagładą?
Literatura fantastyczna to dla mnie cudowny świat, w którym zdarzyć się może absolutnie wszystko. Chętnie zaglądam do dobrze znanych mi już alternatywnych rzeczywistości, ale i z przyjemnością poznaję nowe. Aż trudno mi uwierzyć, że do tej pory żadna książka Cassandry Clare nie trafiła w moje ręce. Zmieniło się to za sprawą Zaginionej Księgi Bieli. Jest to druga część cyklu Najstarsze Klątwy, należąca do serii Ze Świata Nocnych Łowców. Powieść autorstwa cenionej pisarki oraz nagradzanego licznymi wyróżnieniami Wesley’a Chu zaintrygowała mnie już od pierwszego spojrzenia na okładkę, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. A jak było dalej?
Książkę tak naprawdę to kartkowałam. lość nudnych opisów uczuć Magnusa do Aleca i Aleca do Magnusa za bardzo mnie przytłaczała. Poza tym obaj jako główni bohaterowie się nie sprawdzają. Są tu do bólu nudni, ciągle jojczą o swoich uczuciach i po kilku stronach nie da się już tego czytać. Jeżeli chodzi o innych bohaterów to... służą jako tło. Może oprócz Simona. Reszta ma za zadanie klepać Aleca i Magnusa po ramieniu i mówić "Będzie dobrze, Alec, nie martw się", "Och, Magnus, nic ci nie jest?". No fajnie. Nawet się nie czuje, jaki charakter mają te postacie, bo zlewają się w jedno. Nawet moi znienawidzeni milusińscy (Clary i Jace).
Fabuła mnie nie porwała. Sammael nie okazał się ani potężny ani straszny. był nijaki, ale za to dziwnie ludzki (zemsta na Simonie za unicestwienie jego miłości). nie uwierzę w słowa o jego sile i budzeniu grozy póki tego nie zobaczę. dla mnie jest najsłabiej wykreowanym księciem piekła. więcej zagrożenia wprowadziła Shinyun.
Ucieszyłam się na gang TMI. Moje rozczarowanie przyszło wcześniej niż mogłabym się tego spodziewać. Simon, Jace, Clary i Isabelle wydawali się zupełnie inni. Momentami irytujący i niepotrzebni. misja Maleca miałaby się tak samo bez nich, a może nawet lepiej. Zabrakło mi rozdziałów z ich perspektywy. co się stało z Jace'em którego pokochałam w darach anioła? Chyba zapomniał, że nazywa się Herondale i grzeszy zabójczym urokiem osobistym i ciętym językiem.
Ogólnie jestem rozczarowana całą książka. czytało mi się szybko, ale miałam wrażenie ze zajmuje mi to całe wieki. były chwile kiedy zwyczajnie się nudziłam czego nienawidzę, bo nie takich emocji szukam w książkach. Całość jest do bólu nudna i sztampowa.
Wydaje mi się, że nikt by nie ucierpiał gdyby ta seria nie powstała. wolałabym zamiast niej dostać opowiadania o Malecu o bardziej trywialnych sprawach jak wychowywanie Maxa, praca z podziemnymi, ich codzienne zmagania.
Ocena książki: 5/10
Raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńRozumiem
UsuńTo w światach fantastycznych też są geje, bo chyba dobrze zrozumiałem, że Alec i Magnus nimi są? Ale skąd dziecko? Eee, czepiam się, przecież w świecie fantazji wszystko jest możliwe! 😉 Mimo tych nurtujących mnie pytań nie będę szukał na nie odpowiedzi, bo konsekwentnie unikam tego typu prozy.
OdpowiedzUsuńTak Alec i Magnus byli gejami. Właśnie, w takich książkach wszystko jest możliwe. Rozumiem. A ja coraz bardziej mam pecha do książek fantasy, ale nie zrezygnuję tak łatwo.
Usuń