Pieskie życie mojego kota - Karolina Macios

 

Karolina Macios, autorka znakomicie przyjętego błyskotliwego debiutu Wszyscy mężczyźni mojego kota, powraca z nową powieścią. Książka Pieskie życie mojego kota to kontynuacja przygód Ady i jej słynnego już kota Kastrata. Tym razem zwariowana fotografka będzie musiała stawić czoło niepokornej krewnej ukochanego Hiszpana. Nie dość, że Ada musi bronić integralności swojego związku, to jeszcze w jej życiu pojawia się dwóch nieoczekiwanych osobników, z których jeden ma ogon i szczeka, a drugi nosi sukienki. W sytuacji, gdy matka się zakochuje, ukochany chowa się przed ciotką, kot sypia z psem, a przyjaciółki z agencji Bez Jaj uganiają się za pewnym policjantem, zostaje tylko jedno. Zaszyć się w którymś z krakowskich barów i z lampką, a lepiej całą butelką wina, przeczekać tę burzę. A to dopiero początek?

Ada mieszka na Kazimierzu ze swoim hiszpańskim narzeczonym. No i oczywiście, że sławnym już kotem - Kastratem. Pewnego dnia spada na nich wiadomość - ciotka która wychowała Jose i jego siostrę, przyjeżdża w odwiedziny - na jakiś czas. Wszyscy zostają postawieni w stan gotowości. Ada wysyła swoją mamę do sanatorium, siostra Jose wyjeżdża do Egiptu ze swoją dziewczyną, a w biedna Ada musi udostępnić jeden ze swoich dwóch pokoi niezbyt miłej ciotce - uczulonej na koty.

Bohaterką powieści jest wyzwolona trzydziestokilkuletnia Ada, która ma u swego boku, mężczyznę doskonałego. Która z nas nie marzy czasami o gorącym, przystojnym, szarmancki Hiszpanie? Ada ma to szczęście. Zawodowo zajmuje się fotografią, ma przytulne mieszkanie w Krakowie i grono przyjaciół. Wydawałoby się, że wiedzie życie idealne. A jednak nic bardziej mylnego. Bohaterka jest szalona, spontaniczna, wybuchowa, bywa dość arogancka i złośliwa. Jej życie zmienia się jednak z chwilą, gdy do Polski przyjeżdża ukochana ciotka jej mężczyzny. Od tego momentu, wszystko spada na jej barki, musi poradzić sobie z nie do końca normalną krewną, jej boski Jose coraz częściej ją zawodzi, siostra, która rzuciła męża zachowuje się jak nastolatka, a w dodatku prowadzenie agencji idzie jakoś topornie. Mieszkanie, które dotąd było jej oazą, zostaje podporządkowane Juanicie, która ku ogromnemu zadowoleniu kota Kastrata, sprowadza do lokum nowe zwierzątko, na co Ada reaguje szałem. Zaczyna się zimna wojna między kobietami, którą z coraz większym przerażeniem obserwuje Jose. Czy to dlatego zaczyna znikać na noce, a jego komórka ciągle wydzwania o dziwnych porach?

Mam mieszane uczucia do tej historii. O ile na początku byłam bardzo mile zaskoczona stylem autorki, uznałam go za jakiś powiew świeżości, a tyle mniej więcej w połowie wszystko siadło. Fabuła zrobiła się nieznośnie nudna, a gówna bohaterka coraz bardzie irytowała mnie swoją postawą. Nic jej nie pasowało, klęła na wszystko, zachowywała się nieracjonalnie, a jej głównym zajęciem było opróżnianie kolejnej butelki wina w towarzystwie bądź samotności. Można zrozumieć, że obecność ciotki Jose źle na nią działała, jednak czasami była po prostu arogancka i mam wrażenie, że zabawne sceny po prostu autorce nie wyszły. Na szczęście sama końcówka jest już lepsza, choć do niej też muszę się przyczepić. Na obwolucie czytamy, że nie ma to być kolejna mdła książka dla wyzwolonych kobiet. Fajnie, Tylko po licho przez całą historię tworzyć atmosferę wyzwolenia, nabijania się z przeciętności, pokazywać jaka to powieść inna, by kluczowy wątek zakończyć typowo dla romansideł, gdzie wszystko świetnie się kończy? Nie wiem dlaczego pisarka zdecydowała się na taki ruch, ale niestety w moim odczuciu było to kiepskie posunięcie.

Nie mogę jednak odmówić książce tego, że ma naprawdę zabawne momenty. Mnie najbardziej śmieszyły sytuacje ze zwierzętami, bądź rodziną Ady. Jej przygody w pracy były dla mnie jednak dość nudne i nieszczególnie oryginalne, tak samo mam lekki niedosyt perypetii jakie mogły zdarzyć się z udziałem niechcianego gościa. Styl Macios jest nierówny. Jeden rozdział umie być zabawny, drugi naszpikowany jest wulgaryzmami, które mają dodać pikanterii do całej sytuacji, jednak kiedy czyta się po raz nasty słowo na K, to przestaje być to śmieszne.

Ada jako wyzwolona kobieta jakoś nie do końca skradła moje serce. Myślę, że momentami autorka za bardzo się nakręcała, nie chce mi się wierzyć, aby Jose przymykał oczy na to, jak jego kobieta opieprza go równo nie przebierając przy tym w słowach. Poza tym, na okładce obiecuje się nam, iż ujrzymy "bawiący się Kraków". Szczerze mówiąc nic takiego nie zauważyłam. Bohaterka ograniczała swoje ekspedycje do knajpy Jose, winiarni, rodziny, raz była co prawda w Warszawie, ale służbowo. Może wizyta pod koniec książki w Macu miała być rozrywkowa? Nie wiem.

Pieskie życie mojego kota to kontynuacja Wszyscy mężczyźni mojego kota. Przeczucie mówi mi, że chyba ta debiutancka powieść może być lepsza. Pewnie gdybym ją zobaczyła gdzieś w bibliotece, skusiłabym się na nią, jednak chyba tylko ze względu na to, że kot Kastrat odgrywa w niej ważną rolę.

Historia zakończyła się tak, że już wkrótce możemy spodziewać się trzeciej książki poświęconej Adzie. Ja jednak chyba nie jestem zainteresowana jej dalszymi losami.








Ocena książki: 5/10


Komentarze

  1. Trochę mnie rozczarowało, że kot nie jest w tej książce najważniejszy, chociaż tak mogłoby się wydawać na podstawie tytułu. 🙂 Nadmiaru wulgaryzmów też nie lubię, więc chyba na tę pozycję nie dam się skusić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, to rozczarowujące. Myślę, że i tak bym panu nie poleciła tej książki.

      Usuń

Prześlij komentarz