Dziewczyna i gołębie - Jarosław Iwaszkiewicz

 

Chłopiec imieniem Edzio odbiega swoim zachowaniem od rówieśników. Zakochuje się w pięknej sąsiadce, Basi. Swoje wyobrażenia na temat miłości stara się tworzyć na podstawie opowiadań starszego kolegi Włodka, jednak wszystko komplikuje się, gdy nadchodzą wakacje...

Edek stoi na progu dorosłości. Od pewnego czasu wychowywany tylko przez ojca coraz częściej podświadomie tęskni za kobiecym towarzystwem. Inżynier S. stara się wyperswadować synowi tzw. uczucia erotyczne. Według niego to one bowiem sprawiły, że stracił żonę i dwie córki, które za swoje miłosne uniesienia zapłaciły najwyższą cenę. Nie dostrzega, że tak naprawdę dzieci zabrała mu niedawno zakończona wojna. Tymczasem w Edku budzi się uczucie do mieszkającej po sąsiedzku atrakcyjnej Basi. Zaniepokojony ojciec, chcąc zająć czymś syna podczas nadchodzących wakacji, kupuje mu parę gołębi. Chłopak początkowo daje się złapać na tę przynętę. Jednak już wkrótce uczucie okazuje się silniejsze. Edek, obcesowo dopingowany przez starszego i bardziej "doświadczonego" kolegę, podejmuje nieśmiałe próby zbliżenia się do Basi. Dziewczyna z pewnym wahaniem odwzajemnia jego zaloty. Niebawem jednak wyjeżdża na wieś. Osamotniony Edek tęskni za ukochaną. Widząc to ojciec stara się wyperswadować mu romantyczne uniesienia.

To już nie pierwsze moje zetknięcie się z Jarosławem Iwaszkiewiczem. Po przeczytaniu kilku opowiadań podchodziłam dość sceptycznie, co do dalszego czytania jego twórczości, ale zaciekawił mnie opis tej książki, poleconej przez mojego polonistę więc postanowiłam od razu przeczytać ebook znaleziony w Internecie, nie czekając na wypożyczenie z biblioteki. Opowiadanie było dość krótkie, bo książka liczy 71 stron, więc przeczytałam ją w jeden wieczór.

Przyznam szczerze, że początkowo jak czytałam to opowiadanie, kusiło mnie co chwila, żeby je przerwać i nie dokańczać, ale z kolejnymi chwilami zaczynało mi się coraz bardziej podobać. Fakt, fabuła może nie jest porywająca i chwilami nudna, ale interesująca i wciągająca, więc chyba warto się trochę ponudzić? Intrygująca wydała mi się postać Edka oraz postać jego ojca. 

Jedynym minusem jest język tego opowiadania, co dodaje trudności w czytaniu. Zdarzało się, że pewnych wyrażeń nie rozumiałam, ale mimo tego dobrnęłam do szczęśliwego końca książki.

Nie sądziłam, że chociaż jedno opowiadanie Jarosława Iwaszkiewicza tak mi się spodoba. 

Pomimo wcześniejszych rozczarowań muszę przyznać, że Iwaszkiewicz był wybitnym pisarzem starej klasyki. Na tym kończę czytanie twórczość Jarosława Iwaszkiewicza. Na szczęścia z pozytywnym akcentem na koniec.








Ocena książki: 9/10



Komentarze

  1. Może kiedyś się skuszę...

    OdpowiedzUsuń
  2. To dobrze, że coś z Iwaszkiewicza jednak się spodobało. A że to dobry pisarz był, to nawet nasze obecne Ministerstwo Edukacji uznało! Mianowicie nie wyrzucono go z lektur, mimo że bardzo był związany z poprzednim systemem, ze względu - jak wyjaśniono - na "wysoki poziom artystyczny". Choć raz przedstawiciel MEN powiedział coś sensownego. 😀

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz