117-piętrowy domek na drzewie - Terry Denton, Andy Griffiths
Dziewiąty tom najśmieszniejszej serii od czasów „Dziennika cwaniaczka”!
Andy i Terry mieszkają w stusiedemnastopiętrowym domku na drzewie (mieli stuczteropiętrowy, ale się rozbudowali). A ten domek jest najfajniejszy na świecie! Znajdziecie tu między innymi: treserów krzeseł, wszystkozakrywające majtki dinozaura, budkę fotograficzną dla mistrzów drugiego planu, arenę bojowych gigarobotów, Kanał Zżerański oraz piętro Zjedz, Ile Możesz (Tak, Meble Też). No, na co czekacie? Właźcie!
„117 piętrowy domek na drzewie” przeczytałam raptem w parę godzin jednym tchem zaśmiewając się w trakcie lektury do łez.
Zaczęło się od 13 - piętrowego domku na drzewie. Główni bohaterowie, Andy Griffiths oraz Terry Denton (dziwnym zbiegiem okoliczności nazywający się tak samo jak autor i ilustrator), uczynili z tego drzewa wspaniałe miejsce do przeżywania przygód. Jednak 13 pięter to wciąż mało, więc z tomu na tom dodawali kolejne trzynaście pięter wypełnionych cudami i dziwami. W 9 tomie mamy już 117 pięter wypełnionych piętrem dla Minikoników, piętrem dla piżmówek, piętrem dla majtek, wzgórzem do puszczania latawców, a nawet cyrkiem. Najbardziej posępne są jednak ... wrota skazańców.
Tym razem Terry ma dosyć bycia tylko ilustratorem. Domaga się szansy dla siebie i żąda, aby pozwolono mu ingerować również w narrację. Jego żądanie zostaje spełnione i Terry zabiera się do tworzenia własnej historii, ale... no cóż, ciężko idzie. Terry, w pocie czoła, wymyśla historię o kropce, która zaczyna się bardzo klasycznie: „Dawno, dawno temu była sobie kropka…” Od słowa do słowa Terry`ego ponosi fantazja, skutkiem czego powstaje najbardziej zakręcona, śmieszna i bezsensowna historia, jaką ostatnio było mi dane przeczytać. Śmiałam się do łez, czytając o podróży na kropce, o wyspie, w której wszystko skatalogowano i schowano do szafek, o Narralicji (to tak Policja, która ściga tych, którzy tworzą mało ciekawą narrację). Było też miejscami trochę strasznie, kiedy to nasi bohaterowie dostali się za wrota skazańców, ale oczywiście trwało to tylko kilka stron i zakończyło się tak, że ryczałam ze śmiechu.
Nasi bohaterowie to spełnienie marzeń każdego dziecka i nastolatka. Przeżywają tyle przygód, że czytelnikowi kręci się w głowie od nadmiaru wrażeń. A wszystkie przeżycia potęgowane są przez wspaniałe ilustracje, które są bardzo, ale to bardzo… fajne po prostu.
Za ilustracje ta seria powinna dostać nagrodę i to niejedną. Są wykonane bardzo starannie, choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że to dość niedbała kreska. Ale przyjrzyjcie się uważnie. Ilość szczegółów naprawdę powala na kolana. Cała ta powieść to właściwie ilustracje. Na jednej stronie można zatrzymać się na dobre kila chwil, analizując, wodząc palcem po liniach i porównując z rysunkami z poprzednich stron. To naprawdę ilustracyjne mistrzostwo świata.
Tym, którzy czytali poprzedni tomy lub nie - POLECAM!!!! Zapewniam Was, że będzie to świetna zabawa zapewniona na kilka godzin.
Ocena książki: 10/10
Być może kiedyś przeczytam
OdpowiedzUsuńPOLECAM! PRZYNAJMNIEJ ŻEBY SIĘ POŚMIAĆ 😉
UsuńWprawdzie od dawna nie czytam książek dla dzieci, ale być może zajrzę do 117-piętrowego domku, bo bardzo zaintrygowały mnie wszystkozakrywające majtki dinozaura 😃
OdpowiedzUsuńRozumiem, ale będzie musiał pan ją wypożyczyć lub kupić, bo nie znalazłam ebooku ani audiobooku.
Usuń👍
OdpowiedzUsuń