Dom nad rozlewiskiem - Małgorzata Kalicińska



Czy są takie babcie i takie domy jak w tej powieści? Są. Każdy może taki dom zbudować i nadać mu taką aurę. Naturalnie to rola nas, kobiet: babć, mam, córek i wnuczek budowanie atmosfery domu Rodziny. Tak już jest i już! Naśladownictwo jak najbardziej polecam. W czasach, gdy wszystko idzie Wam ciężko, pod górkę, kiedy czujecie się niedokołysani, zmęczeni i nostalgiczni zajrzyjcie nad Rozlewisko. Poczujcie zapach herbaty z cytryną parzonej dla Was przez Gosię, może dostaniecie miskę rosołu i klucz do morelowego pokoju, w którym odpoczniecie... Opowiecie Waszą historię, albo posłuchacie o tym, co się dzieje nad Rozlewiskiem.

Jestem bardzo zdziwiona, ponieważ kiedyś oglądałam serial "Dom nad rozlewiskiem" i w miarę mi się podobał. Choć było to dawno temu, to byłam pewna, że książka bardzo mi się spodoba.
A tutaj, jakaś porażka...

Ta książka jest głównie o jedzeniu, na śniadanie bla bla, na obiad to i tamto, a na kolację. Okej - to jest w porządku, bo pozwala nam bardziej "poczuć ten klimat", ale bez przesady! Mam wrażenie, że gdyby usunąć opisy przygotowywania jedzenia, to zniknęłaby połowa książki!

Liczyłam na piękne opisy natury, a tu co? Czasami tylko coś było wspomniane, że rosną żółte i fioletowe kwiatki. No cudownie, doprawdy. Raz tylko, na początku książki przy opisie wiosny, poczułam taką tęsknotę i miłość do wiosny, bo to moja ulubiona pora roku. Ale poza tym? Strasznie słabo.

Niekiedy autorka, a raczej bohaterka Gosia mówiła, że jest "nudnawo" i trzeba przyznać, że autorka potrafiła naprawdę oddać ten klimat, bo kiedy to czytałam, to mi również było NUDNAWO.

Były czasami jakieś fajne teksty, ale nic sobie nie zapisałam. Lubiłam czytać listy i maile, chociaż jak dla mnie każdy pisał w taki sam sposób, w ogóle nie czułam różnicy. Najciekawszy wątek to chyba ten z Januszem.

Ogólnie nie polecam, wielkie halo nie wiadomo o co. Wiem, że są jeszcze dwa dalsze tomy, ale raczej nie będę ich czytać.










Ocena książki: 5/10

Komentarze

  1. Czyli rozczarowanie... W sumie mnie to nie dziwi. Serial, którego parę odcinków obejrzałem, nie był porywający i nie zachęcił do książki, która leży w domu na półce. Co ciekawe, wszystkie części "Rozlewiska" rozeszły się w olbrzymim nakładzie, więc jednak są miłośnicy, a raczej chyba miłośniczki, tego typu literatury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię, dlaczego pan nie skusił się do lektury tej książki. Zgadzam się, ale ja do nich nie należę niestety.

      Usuń
  2. Serial oglądałam i tak średnio mi się podobał, dlatego książki chyba nie będę czytała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. W takim razie stanowczo odradzam. Nie polecam

      Usuń

Prześlij komentarz