Władca much - William Golding
"Władca much" to powieść o grupie chłopców ewakuowanych przed bombą atomową, którzy na skutek defektu w samolocie dostają się na bezludną wyspę i tu organizują sobie życie na wzór dorosłych. To miniaturowe społeczeństwo, rządzące się własnymi prawami, przeżywa poważne konflikty, które niemal prowadzą do katastrofy. Groźny obraz wypaczeń i skrzywień narastających w młodej społeczności, nękanej przez symboliczne zło, jest wymownym ostrzeżeniem dla świata dorosłych.
Grupa chłopców ocalała z katastrofy samolotu jest uwięziona na wyspie. Stwarzają swoje własne społeczeństwo. Najważniejsze to "mieć dym, bo ktoś ten dym zobaczy i ich uratuje". Jednak przychodzi moment buntu. Jack stwierdza, że to on powinien być wodzem i to on powinien rządzić. W końcu daje im mięso! Ale czy zmiana wodza wpłynie na dobro ogólne?
Sięgnęłam po książkę sugerując się listą BBC. Jednak czy to rzeczywiście aż tak wstrząsająca historia? Może w latach 50-tych, teraz na pewno nie szokuje tak bardzo. Odczuwam też pewien niedosyt. Spodziewałam się że większa część książki zostanie poświęcona właśnie tej "dzikiej" części, tej walce o wszystko.
Książka, która wynagradza trudy jej czytania w zakończeniu, gdzie końcowy twist fabularny zmienia właściwie postrzeganie całej lektury. W trakcie czytania, nie była to niestety opowieść wciągająca. Nie jest, w moim odczuciu wybitnie napisana, brakuje mi bardziej rozbudowanej charakterystyki bohaterów - Simon staje się na chwilę centralną postacią, a próbując sobie przypomnieć czym się wcześniej wyróżniał, jestem bezsilna. Akcja i zmiany relacji pomiędzy chłopcami dzieją się zbyt szybko, całość jest dla mnie zbyt szczątkowo opisana. Nieprzyjemnie mi się ją czytało, chociaż czym dalej w las w tej powieści tym lepiej i ostatnie rozdziały są najbardziej interesujące.
Opowieść sama w sobie jest nadzwyczajna. Pokazuje do czego może prowadzić lęk o przetrwanie, bezsilność, próba oszukania samego siebie i wszystkich naokoło, chęć władzy. Golding zdaje się sugerować, że skłonność do przemocy jest wrodzona, ale jednocześnie mówi, że niektórzy już w młodym wieku są zdolni do racjonalnego oglądu. Szkoda, że forma nie dorównuje treści. Jednak mimo powyższych uwag, warto ją przeczytać, bo pozostaje w pamięci.
Ocena książki: 6/10
Raczej nie dla mnie
OdpowiedzUsuńDomyślam się.
UsuńTa powieść to alegoria społeczeństwa, więc jej wartość nie leży w rozbudowanych charakterystykach bohaterów czy wolnej lub szybkiej akcji, ale w odkrywaniu mechanizmów władzy i prawdziwej natury człowieka (jako ogółu, nie jednostki), która, zdaniem autora, nie jest tak dobra, jak sądzimy czy jak byśmy chcieli. Czytałem dawno i byłem usatysfakcjonowany. Nagroda Nobla dla autora jak najbardziej zasłużona.
OdpowiedzUsuńNobel tak, jak najbardziej zasłużony, ale nie podzielam pana satysfakcji po przeczytaniu tej książki. Mnie nie porwała...
Usuń😕
Usuń