Spisek sykstyński - Philipp Vandenberg
Podczas renowacji fresków Michała Anioła zdobiących sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej konserwatorzy dokonują zadziwiającego odkrycia. Każda z namalowanych scen zawiera wymyślnie ukrytą literę. Ułożone w całość litery tworzą pozbawiony sensu napis. W poszukiwaniu zagadkowego znaczenia przesłania genialnego artysty prefekt kongregacji wiary dawnej inkwizycji natrafia w tajnym archiwum Watykanu na zadziwiający dokument, ujawnienie którego może wstrząsnąć posadami całego chrześcijaństwa. Co kryje w sobie tajemniczy napis? Czy przemyślnie ukryta inskrypcja jest wyrafinowaną zemstą zza grobu Michała Anioła za to, co uczyniło mu państwo kościelne? Czy Watykan zdoła zatrzymać w swych tajnych archiwach jedną z największych tajemnic chrześcijaństwa?
Z czystym i szczerym sumieniem muszę przyznać, że coś mi nie szło czytanie tej pozycji Vandenberga i to nie tylko z powodu nagromadzenia się innych osobistych i szkolnych spraw, ale mam wrażenie, mimo, iż jestem katoliczką, że było za bardzo .... kościelnie. Choć z drugiej strony wiedziałam czego mogę spodziewać się po tej książce, w której autor opisuje jedno z dzieł Michała Anioła mieszczące się w Kaplicy Sykstyńskiej i gdzie główni bohaterowie to kardynałowie, bracia zakonni itp.
Zadziwiająca książka: przez początkowe 2/3 całości opowieść jest nudna, jak flaki z olejem i bardzo irytująca, a w końcowych siedemdziesięciu stronach dopiero intryga nabiera tempa i zaczyna robić się ciekawie... Nie jest to taka typowa historical fiction. A wszystko zaczyna się od odkrycia dziwnych i tajemniczych liter pośród fresków na sklepieniu kaplicy. Jakie jest ich znaczenie? Co ukrył na swoim malowidle Michał Anioł? Czy sekret ten może zniszczyć Kościół katolicki? I co ma z tym wszystkim wspólnego tajemnicza śmierć Jana Pawła I oraz nazistowska organizacja ODESSA?
Pozycja ta spisana jest w krótkich rozdziałach, która jak (jeśli) nas już wciągnie (i rozkręci się :)) to czyta się w miarę szybko. W moim wydaniu cały czas napotykałam na swojej "wyboistej" drodze czytelnika co rusz jakieś literówki głównie były to braki literek lub ich przestawienie i pod tym względem strasznie mnie to męczyło i dekoncentrowało. Dodatkowo niektórym czytelnikom problemów może przysparzać spora ilość łaciny w tekście, gdyż posługują się nią bohaterowie z racji urzędów jakie obejmują. Obawiam się jednak, że była to książka gdzieś pośrodku pomiędzy najgorszą według mnie czyli "Piątą ewangelią" a najlepszą "Ósmym grzechem". Główny bohater Kardynał Jellinek, a konkretnie jego nazwisko – cały czas kojarzyło mi się z jelonkiem :), więc było też i zabawnie podczas czytania.
Polecam jeśli nie ma akurat pod ręką nic lepszego do przeczytania i lubi się historie związane z kościołem i religią. Jak zwykle zastanawia mnie czy historia przedstawiona w tej książce mogła wydarzyć się naprawdę, zważywszy na postać zakonnika Jeremiasza przedstawioną we wstępie oraz zakończeniu. Jak wiadomo nie od dziś Watykan i jego mieszkańcy kryli/kryją i pewnie ukrywać będą wiele tajemnic, ale czy ta może być prawdą? Cóż… Kto ciekawy niechaj czyta ;)
Ocena książki: 5/10
Raczej nie dla mnie
OdpowiedzUsuńTak myślałam.
UsuńTematyka taka, że mogłaby mnie zainteresować. Z opisu wynika, że być może jest to coś w stylu "Kodu Leonarda da Vinci" Dana Browna, który bardzo przypadł mi do gustu.
OdpowiedzUsuńTak, to jest w stylu jak np. "Kod da Vinci". Polecam panu przeczytać, na pewno spodoba się panu bardziej niż mnie.
Usuń