Poeci Krakowa - Antologia
Ze wstępu Marka Karwali: Tytułowa parafraza zwrotu wziętego z Pieśni X (Ksiąg pierwszych) mistrza z Czarnolasu – Kraków „dał im skrzydła”, którą opatrzona została niniejsza antologia – zdaje się dobrze oddawać istotę rzeczy, chodzi bowiem o poetów, których wiersze wyrosły na krakowskiej glebie… Właśnie – wiersze, bo przecież najczęściej nie oni sami. Ich życiorysy mogłyby być niejednokrotnie kanwą interesującego scenariusza; przybyli do królewskiego grodu z rozlicznych zakątków naszego kraju (także z kresów dawnej Rzeczpospolitej) z powodu uwarunkowań rodzinnych, po naukę i z wielu innych przyczyn, a skosztowawszy wody z bijącego tu lirycznego Hippokrene, sięgnęli po pióra. Zwykło się mawiać, że Kraków promieniuje niepowtarzalną magią, że zachęca do kreatywności, że stąpanie po jego historycznych brukach i przemieszczanie się pośród kamienic, z których niemal każda skrywa jakąś tajemnicę…, krótko mówiąc – poddanie się jego urokowi i niepowtarzalnemu genius loci czyni z otwartego, wrażliwego człowieka istotę twórczą, „daje mu skrzydła”.
Seria „Poeci Krakowa” – pod redakcją Stanisława Dziedzica, Janusza M. Palucha oraz Tadeusza Skoczka – ukazywała się w latach 1995-2014. Wydano w niej wybory wierszy dziewiętnastu autorów żyjących i tworzących pod Wawelem. Teraz ukazuje się antologia wierszy tych dziewiętnastu poetów w wyborze i ze wstępem Marka Karwali. Jest to jedna z najbardziej demokratycznych, że tak się wyrażę, antologii, jakie czytałam. Nie ma tu poetek i poetów bardziej lub mniej ważnych, autorki i autorzy prezentowani są w książce w porządku alfabetycznym: od Alicji Baluch po Adama Ziemianina – to raz, a dwa – wszyscy mają w tomie tyle samo, bo po sześć wierszy.
Kilkoro z nich już nie żyje: Henryk Cyganik, Jerzy Piątkowski, Leszek Aleksander Moczulski, Krystyna Szlaga, Tadeusz Śliwiak. Julian Kornhauser milczy twórczo, zmagając się od lat z ciężką chorobą. Ale większość nie daje o sobie zapomnieć, dostarczając co kilka lat swoim czytelnikom nowe zbiorki wierszy: Józef Baran, Wojciech Kawiński, Krzysztof Lisowski, Stanisław Stabro; choć muszę przyznać, że nigdy nie czytałam utworów Jerzego Gizelli, Bronisława Maja i Andrzeja Warzechy. Mamy w antologii dwie znakomite indywidualności: Beatę Szymańską oraz Elżbietę Zechenter-Spławińską, a także autorów, którzy nie zdobyli większego rozgłosu poza Krakowem, lecz warto przyjrzeć się im baczniej z punktu widzenia Gdańska, Poznania czy Wrocławia, nie mówiąc już o Warszawie. Mam tu na myśli intrygujące i świetnie napisane wiersze Aleksandra Jasickiego oraz Andrzeja Krzysztofa Torbusa.
Tomik zawiera wiersze krótkie, dłuższe, smutne, wesołe, poważne... - do wyboru!
Ogólnie byłam zadowolona, że zapoznałam się z Krakowską poezją - w końcu jestem krakowianką!
Ocena książki: 10/10
Warto czytać poezję!
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Ale to już moja ostatnia książka z poezji jaką przeczytam ;)
UsuńPoezja to raczej nie dla mnie
OdpowiedzUsuńWiem...
Usuń