Czterej pancerni i pies - Janusz Przymanowski
To bardzo wierna (choć w paru momentach „przycięta” bądź dopasowana do przekazu serialowego) adaptacja książki: począwszy od syberyjskiego epizodu Janka Kosa i pierwszego spotkania z Grigorijem, poprzez jego podróż do Sielc i służbę w I Brygadzie Pancernej, aż do dotarcia nad brzeg Morza Bałtyckiego, gdzie młody sierżant odnajduje swego ojca, niegdyś żołnierza broniącego Westerplatte, a obecnie partyzanckiego dowódcę – porucznika „Westa”. W porównaniu z wersją serialową można dostrzec pewne różnice, ale wynikały one głównie z tego, że przenosząc na ekran perypetie czwórki tankistów (i psa) Konrad Nałęcki i sam Przymanowski – jako współautor scenariusza – zdecydowali się podrasować pewne elementy powieści. Wróblewski doskonale znał serial, czego dowodzi fakt, że swoim bohaterom nadał wygląd aktorów, którzy wcielali się w nich na ekranie. Patrząc na Janka widzimy więc Janusza Gajosa; analogicznie: Grigorij ma twarz Włodzimierza Pressa, Gustlik – Franciszka Pieczki, a Olgierd – Romana Wilhelmiego (dodajmy tylko, że Olgierd to wymysł filmowy, w książce jest on rodowitym Rosjaninem i nazywa się Semen. Wasyl Semen).
Podobnie jest w przypadku postaci drugoplanowych: Marusi, Lidki, „Westa” czy starego Czereśniaka, który na krótko dołącza do załogi w trakcie walk o Studzianki. Tym bardziej dziwić może, że sierżant Czernousow w niczym nie przypomina Janusza Kłosińskiego, a Generał (w serialu aż do szturmu na Berlin pozostawał Pułkownikiem) – Tadeusza Kalinowskiego. To jednak sprawy drugorzędne, które nie wpływają na ocenę całości. Poddając „Pancernych” – w jakiejkolwiek wersji (książkowej, filmowej czy komiksowej) – wiwisekcji, krytyk znajduje się w trudnym położeniu; ma bowiem pełną świadomość tego, że bierze na warsztat dzieło w boleśnie uproszczony sposób przekazujące wiedzę na temat drugiej wojny światowej, a w wielu fragmentach wprost zakłamane. Z drugiej strony jest to dzieło, które ma poczesne miejsce w rodzimej popkulturze i zapewne nic już tego nie zmieni. Z „Pancernymi” starano się walczyć – ograniczać emisję serialu bądź ośmieszać go (często słusznie). Niczego to jednak nie dało. Większość Polaków wciąż odczuwa sentyment, oglądając przygody załogi „Rudego”.
Jeśli oglądaliście serial, polecam również książkę!
Ocena książki: 8/10
Nieśmiertelny serial, niezbyt słusznie oskarżany o fałszowanie historii (bardziej chodziło w nim o przygodę, humor, po prostu rozrywkę niż o wykład na temat historii) trochę osłabił odbiór książki. Popularność serialu przyćmiła bowiem odpowiednik literacki. Ale warto sięgnąć po książkę, choćby po to, aby porównać obie wersje.
OdpowiedzUsuńWłaściwie uważam inaczej, że słusznie uważano że Pancerni to propaganda.
UsuńAle co do drugiego to racja, warto porównać serial z książką.
Ciekawa recenzja książki 😉
OdpowiedzUsuńDziękuje
Usuń